- Cele były wyższe, ale ich nie zrealizowałem - mówił Maciej Kot przed kamerami TVP. - Brakło niewiele, ale nie wiem dokładnie czego. Inni skakali dzisiaj lepiej. Zaskoczył mnie natomiast rozmiar tej porażki. Trzech Polaków w czołowej dziesiątce, to nie jest złe miejsce, ale wszyscy chcieli medali, a tego nie ma - dodał Kot. - Czułem się dziś przez cały dzień bardzo dobrze. Nawet na rozgrzewce, gdy byłem na sali, czułem się perfekcyjnie. Super chodziły mi nogi, miałem energię, presja też była, taki delikatny stres, ale pozytywny. Ciężko mi powiedzieć, co zaważyło. W Pucharze Świata też zdarzały się gorsze konkursy - zauważa piąty skoczek MŚ. - Potrzebna jest chłodna analiza i rozmowa z trenerem - dodał. Na podium stanął za to Marcus Eisenbichler, co jest niespodzianką. Wygrał Stefan Kraft, a drugi był Andreas Wellinger. - Marcus jest zawsze groźny. W drugiej serii oddał skok życia. Zrobił to, więc czapki z głów przed nim - chwalił rywala Kot. - Stać mnie, by być przed nimi. W każdym z trzech konkursów mamy jednakowe szanse na medale. Po tych zawodach nic się nie zmienia. Jednego celu nie zrealizowałem, ale zostały jeszcze dwa. Nic w moim nastawieniu nie będę zmieniał i czekam na kolejne zawody - zakończył z optymizmem.