Już po sobotnim konkursie indywidualnym można było mieć obawy, co do występu Polaków w "drużynówce". Najlepiej z Polaków zaprezentował się Stoch, który był piąty. Dawid Kubacki i Piotr Żyła zajęli miejsce w drugiej dziesiątce, a Jakub Wolny nie awansował do finałowej serii. Trener "Biało-Czerwonych" zdecydował się na pokerową zagrywkę, bo zamiast Wolnego na "drużynówkę" wystawił Stefana Hulę, który w tym sezonie spisuje się dużo poniżej oczekiwań. Tak też się stało, bo skoki Huli były po prostu za krótkie. W finałowej serii na więcej liczyliśmy ze strony Żyły i Stocha. Jedynie Kubacki skoczył bardzo dobrze. Czy wpływ na postawę "Biało-Czerwonych" mogła mieć skocznia? Obiekt Bergisel jest specyficzny i nie wszyscy zawodnicy go lubią."Mi ta skocznia odpowiada i lubię tu skakać. Nie zawsze da się skakać daleko, wygrywać zawody. Czasami są momenty, że walczy się z samym sobą, własnymi słabościami, niedoskonałościami technicznymi. Widocznie to nie był nasz dzień, co nie znaczy, że to nie będą nasze mistrzostwa. Mamy jeszcze dwa konkursy. Trzeba podnieść głową i iść dalej" - zaznaczył Stoch.Na MŚ w Seefeld rozegrane zostaną jeszcze dwa konkursy - indywidualny na skoczni normalnej (1 marca) oraz konkurs mieszany (2 marzec).- Pewnie, że chciałbym wystąpić w konkursie mieszanym, ale to decyzja trenera. Postaram się kontynuować to, co robię od początku sezonu, czyli skakać najdalej jak potrafię - zakończył trzykrotny mistrz olimpijski.Drużynowymi mistrzami świata zostali Niemcy, którzy wygrali z ogromną przewagą. Srebro zdobyli gospodarze MŚ Austriacy, a brąz Japończycy.