Polscy kibice liczą przede wszystkim na medale skoczków w Seefeld i są ku temu poważne podstawy. "Biało-Czerwoni" prowadzą w Pucharze Narodów, a klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mamy w ścisłej czołówce aż trzech zawodników. Kamil Stoch jest drugi, Piotr Żyła czwarty, a Dawid Kubacki piąty.Jednym z głównych faworytów do podium MŚ jest Stoch. Dwa lata temu w Lahti mistrz z Zębu nie zdobył medalu indywidualnie. Czy w Seefeld powiększy kolekcję trofeów z czempionatu globu?- Fajnie byłoby je przetrwać. Mówienie o konkretnych wynikach odbiera część pozytywnej energii, pozytywnego samopoczucia. Lepiej nie robić sobie samemu presji. Wiem po co tu jestem, wiem na co mnie stać - zaznaczył Stoch.Stoch i spółka duże sukcesy odnoszą pod wodzą Stefana Horngachera, którego kontrakt z PZN wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Jak mówił prezes związku Apoloniusz Tajner przyszłość Austriaka wyjaśni się podczas mistrzostw świata w Seefeld. Nie jest tajemnicą, że Horngacher jest na celowniku Niemców, którzy szukają nowego selekcjonera. Obecny trener Werner Schuster zapowiedział, że po tym sezonie żegna się z kadrą naszych zachodnich sąsiadów. A co o Horngacherze sądzi Stoch?- Stefan Horngacher to nie tylko trener. Uważam, że jest to osoba, która idealnie nadaje się do roli przywódcy stada. Potrafi sobie zjednywać ludzi, potrafi sobie ich podporządkować, ale nie w negatywny sposób. Każdy wie co ma robić. Potrafi wytknąć błędy do których sam potrafi się przyznać, co uważam jest bardzo ważne dla trenera. Nie boi się tego powiedzieć. Potrafi pochwalić w takim momencie, kiedy ktoś tego potrzebuje i to też moim zdaniem ważna cecha. Jest po prostu sympatycznym człowiekiem, lubi pożartować, potrafi śmiać się z siebie. Wtedy, kiedy trzeba jesteśmy w pełni profesjonalną grupą, a wtedy kiedy można sobie pozwolić na chwilę wyluzowania i chwilę zabawy, to tak też robimy - stwierdził Stoch. Program MŚ - piątek 22 lutego: kombinacja norweska HS 130 (skoki 10.30, bieg 16.15) skoki mężczyzn HS 130 (kwalifikacje 14.30)