W sobotę Kamil Stoch (96,5 i 99 m) zajął czwarte, Maciej Kot (95 i 95,5) piąte, a Dawid Kubacki (96,5 i 93,5) ósme miejsce. Piotr Żyła (91,5 i 94 m) zakończył swój występ na 19. pozycji. Konkurs wygrał Austriak Stefan Kraft przed Niemcami Andreasem Wellingerem i Markusem Eisenbichlerem. Długopolski, były skoczek i dwuboista narciarski uważa, że byłoby zupełnie inaczej, gdyby nie popełnione błędy. - Oczywiście forma u naszych jest i miejsca w związku z tym dobre, ale jestem trochę rozczarowany, ponieważ w tym sezonie tak naprawdę każdego z tej czwórki stać na medal tych mistrzostw. Dzisiaj jednak wszyscy popełnili przynajmniej jeden błąd, który kosztował utratę szansy na podium - ocenił. Największe zaniepokojenie były skoczek i dwuboista poczuł oglądając skoki Kota. - Nie wiem co się stało, ale on wrócił do starych błędów! Mam nadzieję, że Stefan Horngacher to szybko skoryguje i w czwartek na dużym obiekcie będzie już dobrze. Kamil podczas pierwszej próby był spięty, spóźnił wyjście z progu, a szkoda, bo licząc bardzo ładny drugi - medal miałby w kieszeni. Dawid moim zdaniem spalił się w drugim skoku, bo pierwszy był bez zarzutu. Piotrek natomiast chyba jednak ma trochę słabszą formę, chociaż absolutnie nie przekreślałbym jego szans w kolejnych konkursach - stwierdził Długopolski. Olimpijczyk z Sapporo (1972) i Lake Placid (1980) dodał, że tym bardziej szkoda mu sobotniego konkursu, ponieważ na dużej skoczni więcej do powiedzenia będą miały warunki pogodowe. - Taka jest niestety specyfika większego obiektu, że często rządzi na nim wiatr. Oby tym razem tak się nie stało, bo powtarzam - każdego z nich stać na medal - podkreślił. Długopolski daje Polakom duże szanse na medal w konkursie drużynowym. - Są niewątpliwie w gronie faworytów. Jeżeli tylko wszystko się dobrze każdemu z nich ułoży, to jestem pewien, że wykorzystają w pełni tę szansę - podsumował. Podobnie jak konkurs indywidualny, sobotnia rywalizacja zespołowa rozegrana zostanie na dużej skoczni HS 130.