Po zawodach w Zakopanem Dawid Kubacki pozostaje liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Doszło natomiast do zmiany na drugiej pozycji - Anze Laniska zastąpił Halvor Egner Granerud, który od Turnieju Czterech Skoczni prezentuje fenomenalną formę. Zwyciężył w całym cyklu, a potem triumfował w konkursie indywidualnym na Wielkiej Krokwi. Do prowadzącego w tabeli Polaka traci 114 punktów. Nie milkną echa tego, w jakich warunkach została przeprowadzona ostatnia impreza. Samo zorganizowanie niedzielnych zawodów było sporą niespodzianką. Aura, jaka panowała tego dnia od rana, nie nastrajała optymistycznie. Wiał silny wiatr i nawet duża grupa skoczków była przekonana, że wszystko zostanie odwołane. "Patrząc na to, co było rano i do południa, to w ogóle cud, że udało się przeprowadzić konkurs. Nie stresowałem się kompletnie tym wiatrem, bo już myślałem o wyjeździe z Zakopanego. Kompletnie nie wierzyłem w to, że cokolwiek odbędzie się na Wielkiej Krokwi" - mówił Paweł Wąsek. "Nie sądziłem, że cokolwiek się tu odbędzie. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Usłyszałem jednak, że sytuacja ma się poprawiać około godziny 14:00. I rzeczywiście. Popatrzyłem za okno i zaczęło mniej wiać. Byłem w szoku, jak zobaczyłem, że o godzinie 16:00, kiedy zaczynał się konkurs, wiatr ucichł. Jakby ktoś wyłączył go przyciskiem" - wtórował mu Kamil Stoch przed mikrofonem Interii. Sporo dyskutuje się też o warunkach, w jakich pozwolono startować Dawidowi Kubackiemu w drugiej serii zawodów w Zakopanem. Były one bardzo niekorzystne. Sam skoczek nie narzekał i ucinał temat: "Moim zdaniem jury na pewno nie robiło nic po złości. Taką ewentualność wykluczam. To jest kwestia przypadku". Ale reakcje Adama Małysza i Thomasa Thurnbichlera były bardziej emocjonalne. "Tuż po zawodach byłem zły" - przyznawał trener kadry. "Jestem zły. Jesteśmy u siebie, jest tam osoba, która puszcza skoczków. I teraz tak: Kamil siedzi na belce prawie 40 sekund. Było widać, że wiatr pozwala na skok, Kamil zostaje ściągnięty. Później od razu pojawia się zielone światło. Z Dawidem była podobna sytuacja. Wchodzi na belkę, ma fatalne warunki i zostaje puszczony. Nie może tak być! Ja jestem okropnie zły, mimo że cieszę się, że Dawid zajął drugie miejsce, ale jestem zły przez tę sytuację" - dodawał prezes PZN na antenie TVP Sport. Czy teraz czeka nas powtórka z rozrywki i następne nerwy? Prognozy płynące z Sapporo, gdzie odbędą się następne zawody PŚ, nie są najlepsze. Burza po PŚ w Zakopanem. Polak stanął w obronie Borka Sedlaka. Teraz się tłumaczy Co z konkursem skoków w Sapporo? "W sobotę będzie spory problem" Na weekend 20-22 stycznia zaplanowano aż trzy konkursy indywidualne na obiekcie Okurayama w Sapporo. To jednocześnie dobra i zła informacja. Z jednej strony harmonogram jest "nabity", co cieszy spragnionych sportowych emocji kibiców, ale z drugiej w razie przeciwności losu pozostawia to małe pole manewru, jeśli chodzi o ewentualne przesunięcia i korekty. A te - jeżeli wierzyć prognozom pogody - mogą okazać się konieczne. Jednak Tadeusz Mieczyński ze skijumping.pl jest w tym temacie optymistą. Wierzy, że zawody (przynajmniej te piątkowe) się odbędą. "W piątek ma być jeszcze w miarę okej, jeśli chodzi o wiatr, natomiast po południu mają przyjść naprawdę intensywne opady śniegu i może mocno sypać. Kto jak kto, ale Japończycy potrafią sobie z tym poradzić i myślę, że nie zagrozi to zaplanowanym seriom" - opowiada portalowi. Dodaje coś jeszcze. Okazuje się, że kłopoty mogą pojawić się w sobotę. Szalona noc reprezentantów Polski! Trzy złote medale, dominacja na skoczni Harmonogram zawodów PŚ w Sapporo. Kiedy skoki? Piątek (20.01): 4:30 - pierwszy trening5:30 - drugi trening6:30 - kwalifikacje8:00 - konkurs indywidualny Sobota (21.01): 6:30 - kwalifikacje8:00 - konkurs indywidualny Niedziela (22.01): 0:30 - kwalifikacje2:00 - konkurs indywidualny Polskę reprezentować będą Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Fatalne wieści dla fanów skoków. "Już się zaczyna, a to dopiero początek"