Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym są dalekie nawet o przyzwoitych, jeśli chodzi o reprezentację Polski. Zawodzą nawet skoczkowie, ale to nie jest żadną niespodzianką, jeśli spojrzymy na wyniki z ostatnich dwóch lat, a także ciągłe zmiany w sztabach szkoleniowych kadry, czy głośne odejście Alexandra Stoeckla w ostatnim czasie. Coraz częściej pojawiają się wątpliwości, czy dalsza praca Thomasa Thurnbichlera, który od kilkunastu miesięcy jak mantrę powtarza słowa o "wyciąganiu wniosków", doprowadzi zespół kadrę do jakiegoś sukcesu. W miniony czwartek ziarno niepewności zasiał sam Adam Małysz, a teraz zrobił to także Dawid Kubacki. Zastanawiające słowa Dawida Kubackiego. Chodzi o Thurnbichlera Dawid Kubacki jest jednych z dwóch skoczków, którzy pod wodzą Thomasa Thurnbichlera osiągnęli sukces na dużej imprezie. W pierwszym sezonie pracy Austriaka Polak sięgnął po brąz na mistrzostwach świata w Planicy na skoczni dużej, a na dodatek bił się o Kryształową Kulę za Puchar Świata, lecz tę walkę przerwała dramatyczna sytuacja rodzinna Kubackiego, którego żona Marta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Poza tym mistrzem świata na skoczni normalniej w trakcie tamtych mistrzostw został Piotra Żyła. I to by było na tyle. Więcej medali, podiów na dużych imprezach Biało-Czerwoni od tamtego czasu już nie wywalczyli. W zeszłym sezonie wyraźny progres zrobił Aleksander Zniszczoł, który nawet zaliczył życiowe dla siebie dwa trzecie miejsca podczas zawodów Pucharu Świata (w Lahti i na lotach w Planicy - przyp.red.), ale w tym znów obniżył loty. Tej zimy życiową formę prezentuje Paweł Wąsek, który pokazuje nawet równiejszą dyspozycję, niż Zniszczoł rok temu, ale na podium jeszcze go nie widzieliśmy. Trudno zatem powiedzieć, że Thurnbichler rozwija polskich skoczków, tym bardziej że miał przede wszystkim rozwijać młodzież, która starej gwardii "nie atakuje". A przecież Kubacki, Żyła i Stoch są dalecy od formy z najlepszych lat. Ten pierwszy ostatnio wyraźnie "idzie w górę", ale jego słowa w rozmowie z norweskim dziennikiem "Dagbladet" o trenerze naszej kadry dają duże pole do interpretacji. - Co sądzisz o spekulacjach wokół trenera Thomasa Thurnbichlera? - został zapytany Polak. - Nie słyszałem, żeby teraz były jakieś spekulacje. Ale mam swoje przemyślenia na temat przyszłości - odpowiedział. Adam Małysz także nie jest pewny dalszej przyszłości Thurnbichlera w Polsce Prezes PZN z jednej strony nie chce tego teraz rozstrzygać kwestii dalszej pracy Thomasa Thurnbichlera i twierdzi, że tego mu nie życzy, a z drugiej zdaje się sygnalizować, że wątpliwości w związku są. Zwłaszcza że przyszłym sezonie skoczków czekają zimowe igrzyska olimpijskie w Cortinie d’Ampezzo. - Zarząd bardzo mocno się zastanawia, co zrobić dalej. Czy idziemy w tym kierunku, że dajemy Thomasowi 100 procent zaufania i wolną rękę, czy zaczynamy coś robić, by na igrzyskach był sukces. Chyba że Thomas przedstawi nam taki scenariusz, który będzie nam wszystkim, w tym zawodnikom, odpowiadał - powiedział Adam Małysz Damianowi Michałowskiemu, podczas wejścia w programie "Dzień Dobry TVN". Ostatnią szansę, by poprawić nieco nastroje kibiców polscy skoczkwie będą mieli w sobotę 8 marca. Tego dnia odbędzie się ostatni konkurs mistrzostw świata w Trondheim. Zawodnicy na obiekcie dużym będą indywidualnie rywalizowali o medale. Na godz. 14:15 zaplanowano kwalifikacje, a same zawody rozpoczną się o godz. 15:45. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej z tego wydarzenia na stronie Interii Sport.