Robert Makłowicz dał się poznać jako wybitny krytyk kulinarny oraz zapalony podróżnik, ale mało kto wie, że jest też... kibicem sportu. W rozmowie ze Sport.pl bezlitośnie odpowiedział na pytanie o piłkarską reprezentację Polski. Ta pod koniec zeszłego roku zaprzepaściła szanse na bezpośredni awans na Euro 2024. Podopiecznym Michała Probierza została jeszcze gra w barażach, ale ogólna atmosfera wokół kadry nie jest najlepsza. "O obecnym poziomie naszej reprezentacji futbolowej raczej nie będziemy mówić, jeśli nie chcemy się umartwiać lub samobiczować. O sposobach jej uzdrowienia i naprawy sytuacji w instytucjach zawiadujących rodzimą piłka nożną mówić trzeba, ale to raczej nie ze mną - nie mam żadnego przełożenia na PZPN. Interesuję się piłką nożną, ale ostatnimi czasy mecze oglądam rzadko" - tłumaczył Makłowicz. Dużo więcej miłego miał do powiedzenia na temat innych dyscyplin. Zdradził, że choć siatkówkę ogląda okazjonalnie, to zawsze z przyjemnością, podobnie zresztą jak piłkę ręczną. Fascynuje go również rugby. Nie udzielają mu się natomiast koszykarskie emocje. Ze sportem wiąże się też przedmiot, jaki Robert Makłowicz przekazał na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ledwie Kurzajewski żegnał się z widzami TVP, a tu takie wieści. Jasna decyzja w sprawie przyszłości W ramach 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy można wylicytować narty od Makłowicza. Jaka cena? Robert Makłowicz odpowiedział na prośbę Jurka Owsiaka i WOŚP o przekazanie na licytację rzeczy od serca na cel 32. Finału akcji. W imieniu krytyka kulinarnego na aukcję trafiły narty Stöckli z wiązaniami oraz autografem dotychczasowego właściciela. Na ten moment (28 stycznia, godzina: 7.40) licytacja osiągnęła kwotę 4550 zł. "Narty znamienitej szwajcarskiej firmy Stöckli to wiekowe, lecz zdatne do użytku bohaterki kilku alpejskich epizodów telewizyjnych przygód właściciela. To prawdziwa gratka - zarówno dla miłośników sportów zimowych, jak i kolekcjonerów! Jest to model slalomowy, dodatkowo przez właściciela podpisany. Narty wyposażone są w wiązania Tyrolia" - czytamy w opisie. Ci, którzy znają Makłowicza, nie powinni być zaskoczeni akurat takim przedmiotem podarowanym na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Publicysta od lat jeździ bowiem na nartach i w miarę możliwości oraz okazji śledzi rywalizację w narciarstwie alpejskim. Przy okazji wypowiedział się również o innym sporcie zimowym, a mianowicie o skokach narciarskich. "Moda na skoki zaczęła się dopiero wtedy, gdy zaczęliśmy w nich wygrywać. U nas generalnie tak jest z oglądaniem sportu. Przecież nikt tu nie oglądał Formuły 1 dopóty, dopóki nie zaczął w niej jeździć Kubica" - przypominał. A następnie gorzko podsumował: "Obawiam się, że jeśli - odpukać - nasi skoczkowie nie wrócą wkrótce do formy, to Polacy przestaną skoki oglądać. Bo moim skromnym zdaniem wielu ludzi nie chce u nas oglądać skoków narciarskich, tylko ci ludzie chcą oglądać, jak polscy zawodnicy wygrywają w skokach narciarskich". Thomas Thurnbichler skreślił Kamila Stocha. Zdradził kulisy