Po serii próbnej wcale nie było takie pewne to, że Polska awansuje do finałowej ósemki w konkursie mikstów w skokach narciarskich. Ostatecznie Biało-Czerwoni po pierwszej serii uplasowali się na siódmej pozycji. W serii finałowej spadli jednak na ósme. To powtórka wyniku sprzed dwóch lat w Planicy. Historyczny konkurs w Trondheim. Polacy dopięli swego, złoto dla hegemonów Mieszane uczucia po konkursie mikstów. Najlepszy wynik Polaków w Trondheim - Ani to sukces, ani to porażka. To miejsce to jest takie minimum przyzwoitości. Nie jest to jednak też lokata, która dawałaby nam radość - mówił Dawid Kubacki. On tego dnia skakał nieco słabiej niż w seriach treningowych. Podobnie jak Aleksander Zniszczoł. Ten jednak miał trochę problemów z prędkościami najazdowymi. - Skoki były dobre, ale nie było metrów. W drugim skoku powinno lecieć, ale nie było w ogóle końcówki. To był potrzebny dzień. Można było złapać powtarzalność skoków - powiedział Zniszczoł. Dla Poli Bełtowskiej ósme miejsce mistrzostw świata to duży sukces. - Dla mnie to był trzeci start w mikście i jedyny, w którym weszłam do drugiej serii. Jest zatem radość, że to wyszło akurat w mistrzostwach świata - cieszyła się 18-latka. W porównaniu do serii próbnej wyraźnie poprawiła się Anna Twardosz i dzięki temu Polska mogła myśleć o finałowej ósemce. - Oddałam swój dobry skok. I to było najważniejsze. Warunki nie były łatwe, a do tego była presja. Ten finał mistrzostw świata, to dla nas radość - zakończyła Twardosz. Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport