Paweł Wąsek po pierwszej serii sobotniego Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle zajmował 11. miejsce. Był najwyżej sklasyfikowanym Polakiem. W drugiej miał 14. wynik, ale zdołał utrzymać 11. miejsce. Do wymarzonej "10" zabrakło zaledwie pół metra. 25-latka o punkt wyprzedził bowiem Japończyk Ren Nikaido. Dramaturgia w Wiśle, Wąsek wyprzedzał Krafta. Decydował punkt, było tak blisko Najlepszy konkurs Pawła Wąska od dwóch lat. "Jest niedosyt" Dzięki dobremu występowi Wąsek awansował na 17. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Rzeczywiście kibice w Wiśle dopisali. Konkurs z trybun obserwowało 6500 widzów. To więcej chyba niż w czterech poprzednich zawodach Pucharu Świata w tym sezonie w Lillehammer i Ruce. W piątek Wąsek zmagał się z tym, że na najeździe opadało mu biodro. Do soboty zdołał jednak wyeliminować ten błąd, ale jak przyznał, tego dnia jego skoki leciały trochę za bardzo do przodu. - Byłem zbyt agresywny na progu - przyznał skoczek z pobliskiego Ustronia. Konkurs wygrał Austriak Daniel Tschofenig, który był też najlepszym zawodnikiem piątkowych kwalifikacji. Drugie miejsce zajął Szwajcar Gregor Deschwanden, a trzeci był lider Pucharu Świata Pius Paschke. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport