Aleksander Zniszczoł w pierwszej serii niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Zakopanem przeskoczył skocznię (HS 140), uzyskując 141,5 metra. To sprawiło, że przed serią finałową zajmował czwarte miejsce. Drugi skok nie był już jednak tak dobry. 29-latek zanotował w tej serii dopiero 22. wynik i z czwartej lokaty spadł na 11. Koniec spekulacji. Thurnbichler ogłasza. Znamy skład Polaków na MŚ w lotach Niedosyt Aleksandra Zniszczoła To był jednak dla niego najlepszy konkurs od ponad trzech lat. - Ten pierwszy skok był najlepszy w całym sezonie. Nie miałem jeszcze aż tak ciężkich warunków. I fajnie odleciałem. W drugim skoku poszło trochę za bardzo do kierunku i zabrakło wysokości. To była niewielka różnica - opowiadał Zniszczoł, który przyznał, że mentalnie był gotowy do walki o podium. Zapytany o to, czy mimo najlepszego występu od dawna, jest niedosyt, odparł: - Jest duży niedosyt. Szkoda tego, że nie znalazłem się w "10". Zniszczoł przyznał, że rośnie u niego pewność siebie. - Kiedy ona jest, to łatwiej się skacze. Na tej pewności siebie można dalej budować - przyznał. Niedzielny konkurs wygrał Austriak Stefan Kraft przed Niemcem Andreasem Wellingerem i Słoweńcem Anze Laniskiem. PolSKI Turniej padł łupem Austriaków, którzy na ostatniej prostej wyprzedzili Słowenię. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport