Swoją decyzję personalną dotyczącą reprezentacji Polski trener Thomas Thurnbichler ogłosił po ostatnim weekendzie z Pucharem Świata w skokach narciarskich w Lillehammer. Po fatalnych konkursach na skoczni w Ruce nie przyniósł on przełomu. W sobotnich zawodach na skoczni normalnej punkty wywalczyło tylko trzech polskich skoczków - 23. Paweł Wąsek, 24. Piotr Żyła oraz 28. Kamil Stoch. Natomiast podczas rywalizacji na dużym obiekcie do drugiej serii awansowało już tylko dwóch "Biało-Czerwonych". Na 22 lokacie. uplasował się Dawid Kubacki, a Piotr Żyła zajął 25. pozycję. Puchar Świata w skokach narciarskich. Maciej Kot wraca do elity i wyznaje: Byłem na dnie Maciej Kot przyznał w rozmowie z Eurosportem, że jego powrót do Pucharu Świata to efekt owocnej współpracy indywidualnej z Wojciechem oraz Zbyszkiem Klimowskim. Docenił jednak także kooperację z kadrą A, na czele której stoi trener Thomas Thurnbichler. 32-letni reprezentant Polski stwierdził przy tym, że inspirację stanowi dla niego przykład reprezentanta Niemiec - Andreasa Wellingera, który w 2019 rok zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, a teraz jest wiceliderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i ustępuje tylko genialnemu Austriakowi - Stefanowi Kraftowi. - Sytuacja Andrasa na pewno była motywująca, na pewno była inspirująca i dla mnie też bardzo fajna. Trzymałem za niego kciuki, nie ukrywam, bo też jest młodym, zdolnym, sympatycznym zawodnikiem i rzeczywiście w podobnym okresie osiągaliśmy sukcesy. Później rzeczywiście kontuzja wykluczyła go na jakiś czas i potem męczył się, aby wrócić do Pucharu Świata. Jeżeli chodzi o poziom sportowy, byłem też na, można powiedzieć, dnie, od którego trzeba było się odbić w sportowym czyśćcu, gdzie trzeba było sobie pewne rzeczy przemyśleć, wyjaśnić i z którego niełatwo jest się wyrwać - przyznał Maciej Kot.