Gdy Dawid Kubacki niespodziewanie i w trybie pilnym wycofał się z konkursu w Vikersund, kibice poważnie się zmartwili. Szybko okazało się, że obawy były, niestety, słuszne. Jak przekazał sam skoczek, jego rodzinę dotknęła tragedia. "Moja żona Marta wylądowała w szpitalu z przyczyn kardiologicznych, jej stan jest ciężki i lekarze walczą o jej życie" - wyjaśnił we wpisie w mediach społecznościowych. Po kilku dniach wrócił z następnymi, już nieco lepszymi informacjami. "Ostatni czas był dla naszej rodziny czymś bardziej nieprzewidywalnym niż skoki narciarskie. Na żadnych zawodach nie stresowałem się tak, jak słysząc ciągły dźwięk z aparatur monitorujących funkcje życiowe mojej żony. Dziś dzień zawodów, a dla nas pierwsze zwycięstwo. Marta jest stabilna i każdy dzień przynosi jakiś postęp" - wyjawił. Teraz, w rozmowie z Eurosportem, dostarczył najbardziej aktualnych wieści o stanie zdrowia żony. I dodał: "Najważniejsze jest to, że serducho wróciło do swojej pracy. Bije samodzielnie. Parametry medyczne, które na początku bardzo kiepsko rokowały, dość szybko zaczęły się poprawiać. Lekarz stwierdził, że tak szybki powrót do wartości zbliżonych do normy ze stanu, w jakim ona była, skategoryzowałby jako cud. Tak szybko się to stało. Zazwyczaj potrzeba na to dużo więcej czasu". To niejedyne optymistyczne wiadomości od Dawida Kubackiego. Skoczkowie pamiętali o Marcie Kubackiej. Piękne obrazki z Planicy Dawid Kubacki zapowiada chęć powrotu do skoków. "Mam nadzieję, że tego lata spotkamy się na skoczni. Na pewno nie będzie łatwo" Część rozmowy poświęcona była również sprawom ściśle sportowym. Mimo dramatycznej końcówki sezonu Kubacki ocenia swoją dyspozycję jednoznacznie i uznaje, że ta zima była najlepsza w jego dotychczasowej karierze. Ostatecznie wylądował poza podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, jest 4. Ale nie to jest w tym momencie najważniejsze. "To był mój najlepszy dotąd sezon w życiu. Bardzo się z niego cieszę. Fajnych momentów było wiele. Sporo też było nauki. Dałem z siebie bardzo dużo. Włożona praca opłaciła się. Patrząc na moje skoki, było fajnie. Finalnie nie zakończę sezonu na miejscu, na którym bym chciał, ale to sprawa pozasportowa" - ocenił. I zapowiedział coś, na co czekali kibice. Najprawdopodobniej zobaczymy go jeszcze na skoczni. I to już w całkiem niedalekiej przyszłości. Zdaje sobie sprawę, że łatwo nie będzie, lecz jest pełen dobrych myśli. "Mam chęci i zapał, by dalej pracować. Wierzę, że będę też miał takie możliwości. Mam nadzieję, że tego lata spotkamy się na skoczni. Na pewno nie będzie łatwo, będzie dużo logistyki. Żona będzie teraz potrzebowała mojego wsparcia. Wierze jednak, że wyjdziemy na prostą" - zadeklarował. Zasygnalizował, że i jego żonie na pewno zależy na tym, by wrócił na skocznię. "Chciałbym wszystkim bardzo serdecznie podziękować za słowa wsparcia, dodawanie otuchy i za modlitwę. Lekarzom i pielęgniarkom, którzy nam cały czas pomagają i walczą, by Marta wróciła do zdrowia i mogła się cieszyć kolejnymi konkursami" - podsumował. Anze Lanisek szczerze o Dawidzie Kubackim. Padły niezwykłe słowa