Podczas piątkowego konkursu na normalnej skoczni w austriackim Seefeld okresowo sypał śnieg, a opadom towarzyszył wiatr wiejący ze zmiennych kierunków. Po pierwszej serii Kubacki zajmował 27., a Stoch 18. miejsce. Stefan Hula był 29. a Piotr Żyła - 33. "Gdy nie udało się zdobyć na tych mistrzostwach medali indywidualnie i w drużynie na dużej skoczni w Innsbrucku, bardzo liczyłem na bardzo dobry konkurs naszych skoczków w Seefeld. W momencie, gdy stało się jasne, że wszystko przebiega pod dyktando niezwykle zmiennych warunków, a na te najgorsze trafili także nasi reprezentanci, to naprawdę ze złości łzy napłynęły mi do oczu. Po drugiej popłakałem się z radości, ale uczciwie mówiąc, taka sytuacja na mistrzostwach świata nie powinna mieć miejsca i decyzja o przeniesieniu zawodów byłaby jak najbardziej właściwa" - podkreślił Przybyła. Dodał, że duże nadzieje pokładał też w Huli. "On lubi takie obiekty, więc tym bardziej szkoda, że pogoda przekreśliła jego szanse na medal. W innych warunkach i po niepowodzeniu na dużej skoczni oni wszyscy mieli w sobie tyle sportowej złości, że naprawdę nie zdziwiłoby mnie całe polskie podium" - ocenił arbiter. Ostatnią konkurencją w skokach narciarskich mistrzostw w Seefeld będzie konkurs drużyn mieszanych. Polskę reprezentować będą Kamila Karpiel, Kinga Rajda, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. "Bardzo ucieszy mnie ósemka, a każde miejsce wyżej będzie po prostu rewelacyjne, ponieważ nasze dziewczyny są bardzo młode i brak im jeszcze doświadczenia. Z drugiej strony jednak są waleczne i utalentowane, a dzisiejsza rywalizacja pokazała, że w skokach nie ma rzeczy niemożliwych" - podsumował Przybyła. jch/ cegl/