Stefan Hula był 16. (121 m). Kolejne miejsce zajął Kamil Stoch (120,5), a Dawid Kubacki był 22. (119). W nieoficjalnej klasyfikacji Polacy zajęliby trzecie miejsce, ale trzeba podkreślić, że próbnych skoków nie oddali dwaj Japończycy - Yukiya Sato i Daiki Ito. Najlepiej skakali Niemcy. Najlepszy wynik osiągnął zwycięzca sobotniego konkursu indywidualnego - Markus Eisenbichler (70,6 pkt i 130,5 m). Jego rodacy zmieścili się w czołowej dziesiątce: Richard Freitag (7.), Stephan Leyhe (8.) i Karl Geiger (9.). Medalowe aspiracje potwierdzili Austriacy. Stefan Kraft był drugi (128,5), Michael Hayboeck czwarty (125,5), Daniel Huber był dziesiąty (123,5), a Philipp Aschenwald zajął 18. miejsce (115,5). Podrażnieni Polacy przystąpią do obrony tytułu mistrzów świata, wywalczonego dwa lata temu w Lahti, po nieudanym wczorajszym starcie w konkursie indywidualnym. Wielcy optymiści prognozowali nawet dwa medale Orłów na dużej skoczni, ale nasi zawodnicy sami musieli obejść się smakiem. Najlepiej spisał się Kamil Stoch, lecz skoki na odległość 128,5 m oraz 129,5 m wystarczyły trzykrotnemu złotemu medaliście olimpijskiemu na piąte miejsce. Tytuł mistrza świata na dużej skoczni, choć nigdy wcześniej nie wygrał w zawodach Pucharu Świata, wywalczył Niemiec Markus Eisenbichler. Dalsze lokaty zajmowali Dawid Kubacki (12.), Piotr Żyła (19.), a prezentujący niestabilną formę Jakub Wolny nawet nie wszedł do serii finałowej (40.). I właśnie przez nierówną dyspozycję Wolny zapłacił bardzo wysoką cenę, przegrywając walkę o czwarte miejsce w drużynie z weteranem Stefanem Hulą. Na starcie zawodów stanie 12 reprezentacji narodowych: Kazachstan, Stany Zjednoczone, Finlandia, Rosja, Czechy, Szwajcaria, Słowenia, Norwegia, Austria, Japonia, Niemcy i Polska.