Wicemistrzem świata został Karl Geiger, a brąz zdobył Szwajcar Killian Peier, który prowadził po pierwszej serii. Tuż za podium uplasował się lider klasyfikacji generalnej PŚ Japończyk Ryoyu Kobayashi. Dawid Kubacki był dwunasty, Piotr Żyła zajął 19. lokatę, a Jakub Wolny nie wszedł do serii finałowej i sklasyfikowano go na 40. miejscu. Dwa lata temu w Lahti mistrzostwo świata na dużej skoczni zdobył Austriak Stefan Kraft przed Niemcem Andreasem Wellingerem, a Piotr Żyła wywalczył brązowy medal. Pierwsza seria Konkurs rozpoczął się z 12. belki startowej. Pierwszym zawodnikiem, który przekroczył punkt konstrukcyjny (120 m) był Peter Prevc. Słoweński skoczek nie może w obecnym sezonie odzyskać dawnej formy, ale w sobotę oddał przyzwoity skok na 123,5 m i został pierwszym zawodnikiem, który zapewnił sobie awans do serii finałowej. Jakub Wolny nie doczekał się przełomu. Osiągnął zaledwie 113 m, w dodatku zachwiał lądowanie i dostał niskie noty za styl. Nota 91,8 pkt to za mało, aby awansować do finałowej rozgrywki. Zajął dopiero 40. miejsce. Prevca wyprzedził dopiero Niemiec Richard Freitag, który skoczył 125,5 m. Słabiutko spisał się mistrz olimpijski z Pjongczangu - Andreas Wellinger - osiągnął tylko 119,5 m. Z kolei skaczący tuż po nim Killian Peier poszybował na 131. metr. Szwajcar został nowym liderem. Poprzedniego wyprzedził aż o 16,3 pkt i potwierdził, że może odegrać rolę czarnego konia. Dokładnie taką samą odległość osiągnął najlepszy w serii treningowej - Karl Geiger. Niemiec miał jednak korzystniejszy wiatr i otrzymał niższe noty od sędziów. Po chwili z drugiego miejsca zepchnął go jednak Markus Eisenbichler (131,5 m). Metr dalej wylądował Johann Andre Forfang, ale bez telemarku, co odbiło się na jego nocie (5. pozycja po I serii). Dawid Kubacki oddał najlepszy swój skok na Bergisel - 128,5 m, ale to było za mało, aby myśleć o miejscu w czołówce (11. lokata). Tyle samo osiągnął Piotr Żyła. Otrzymał jednak niższą notę łączną, bo miał korzystniejszy wiatr (14. miejsce). Identyczną odległość zaliczył Kamil Stoch i był siódmy. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi oddał najdłuższy skok w pierwszej serii - 133,5 m, ale odjęto mu 3,5 pkt za wiatr pod narty i sędziowie ocenili jego skok niżej niż Peiera i Eisenbichlera. W efekcie zajmował trzecie miejsce. Peier miał 1,2 pkt przewagi nad Eisenbichlerem i 2,6 nad Kobayashim. Stoch tracił do lidera 10,7 pkt, a do zajmującego trzecie miejsce Japończyka 8,1. Seria finałowa Jury nie zmieniło rozbiegu i już przedostatni po pierwszej serii Junshiro Kobayashi poszybował na 132. metr. Na pozycji lidera zmienił go Bułgar Władimir Zografski, który w drugiej rundzie skoczył 128 m. Po chwili pojawił się komunikat, że Bułgar został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Michael Hayboeck wylądował 2,5 m bliżej, jednak zaliczka z pierwszej rundy wystarczyła mu na objęcie prowadzenia. 128 metrów dało Philippowi Aschenwaldowi pozycję lidera. Piotr Żyła nie utrzymał 14. pozycji, jaką zajmował po pierwszej serii, bo w drugiej wylądował na 121. metrze i na dodatek stracił sporo punktów przez zachwiane lądowanie. Konkurs zakończył na 19. miejscu. Fatalny skok oddał Andreas Stjernen - miał problemy w locie i wylądował na 102. metrze. Tymczasem Richard Freitag osiągnął 129,5 m i został liderem. Dawid Kubacki nie mógł być zadowolony ze skoku na 125,5. Zajął dopiero 12. pozycję. Robert Johansson zaliczył 129 m i zmienił na prowadzeniu Freitaga. Kamil Stoch oddał piękny skok na 129,5 m. Norweski sędzia przyznał mu nawet dwudziestkę i lider naszej kadry objął prowadzenie w konkursie. Tak znakomicie nie potrafili skoczyć ani Johann Andre Forfang, ani Stefan Kraft, ale Karl Geiger poszybował o metr dalej i zepchnął Polaka na drugą lokatę. Ryoyu Kobayashi skoczył znacznie bliżej niż w pierwszej serii. 126,5 m pozwoliło mu jednak wyprzedzić Stocha o 2,6 pkt. Bardzo daleki skok oddał Markus Eisenbichler (135,5 m), i choć sędziowie słabo go ocenili, to wyprzedził Geigera. Killian Peier skoczył 129,5 m, co dało mu brązowy medal. Mirosz