Taka decyzja zapadła po sobotnim konkursie indywidualnym, w którym Jakub Wolny nie zakwalifikował się do drugiej serii. Wolny skoczył na odległość 113 m, co dało mu dopiero 40. lokatę. Przypomnijmy, że polski skoczek był w minionym tygodniu chory. Został nawet na pewien czas odizolowany od reszty ekipy. Mimo to, trener Stefan Horngacher dawał do zrozumienia, że ma wyselekcjonowaną czwórkę zawodników na konkurs indywidualny oraz drużynowy. - Nie było dużej walki o miejsce w zespole, ponieważ Jakub Wolny ma dużą przewagę nad Stefanem. Tej zimy osiąga znacznie lepsze wyniki, a do tego skacze lepiej. Wiem, że Stefan potrafi skakać znacznie lepiej i sprawiać niespodzianki, ale teraz nie jest w stanie tego robić. Nie skacze tutaj na swoim optymalnym poziomie, dlatego zdecydowałem się na pozostawienie go w roli rezerwowego - tłumaczył trener naszej kadry w portalu skijumping.pl. - Kuba się troszkę pogubił i on sam jest tym załamany. Dostał dużą szansę i bardzo się tym przejął. Za bardzo chciał. Nie da się skakać myśląc cały czas o tym, że to wyjątkowa okazja, że to mistrzostwa świata - powiedział dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej Adam Małysz. "Biało-Czerwoni" będą bronić tytułu mistrzów świata, który wywalczyli przed dwoma laty w Lahti. Wyniki osiągnięte przez naszych skoczków w sobotę nie napawają optymizmem. Szczegóły sobotniego konkursu znajdziesz tutaj - kliknij! Biorąc za wykładnik sobotnie wyniki, drużynówkę wygraliby Niemcy, a dla naszych reprezentantów zabrakłoby miejsca na podium (zobacz więcej - kliknij!).