"Biało-czerwoni" mają trzy dni na szczegółowe zapoznanie się z atmosferą Lahti i mniejszą ze skoczni w tym słynnym ze sportów zimowych mieście. W piątek czterech, nie wybranych jeszcze oficjalnie przez trenera Stefana Horngachera, Orłów czekają kwalifikacje do pierwszego z konkursów. Większe znaczenie będą miały tylko dla dwóch, bo Stoch i Maciej Kot, z racji miejsca w dziesiątce PŚ, kwalifikować się nie muszą. Podobnie jak nie muszą obawiać się, że nie postawi na nich Horngacher. W 2001 roku Małysz szturmem zdobył wszystkie skocznie świata, a właśnie w Lahti sięgnął po złoto i srebro MŚ. Mistrzem został na skoczni normalnej, na której w sobotę Polacy walczyć będą o medale. - Lahti to jest miejsce, w którym wiele osiągnęliśmy i wiele możemy osiągnąć. To jest magiczne miejsce, choć bywa też trudne. Miejmy nadzieję, że nas to nie będzie dotyczyć - powiedział dyrektor reprezentacji, który liczy na wsparcie swojego byłego trenera, Hannu Lepistoe. - Hannu jest z Lahti, może coś pomoże, przynajmniej z wiatrem - śmiał się Małysz. To właśnie wiatr bywa w Finlandii największą zmorą skoczków, a prognozy na sobotę też nie są idealne. Kamil Stoch, bardziej niż wiatru, boi się mniejszej ze skoczni w Lahti, na której w zeszłym sezonie odpadł w kwalifikacjach konkursu Pucharu Świata. - Mieliśmy okazję skakać na niej w ubiegłym roku. Niezbyt przyjaźnie to wspominam. Mam nadzieję, że się zmieniła, bo powrót do hotelu po pierwszej serii nie był szczytem marzeń - wspomina lider PŚ. Skocznia rzeczywiście została przebudowana, ale już wcześniej. Okaże się, jak będzie służyć naszym zawodnikom. Znakomity czas na zwycięstwa wybrał sobie Maciej Kot, który w ubiegłym tygodniu wrócił z Japonii i Korei z dwoma triumfami na koncie, zresztą pierwszymi w karierze w PŚ. - Pora na wygrywanie jest dobra. W Lahti wszystko może się wydarzyć - powiedział skoczek z Zakopanego, który w tym sezonie, łącznie z konkursami drużynowymi, już cztery razy stał na najwyższym stopniu podium. Przed naszymi skoczkami trzy dni przygotowań, a przed Horngacherem godziny przemyśleń, na kogo postawić w piątek i sobotę. Stoch, Kot i Piotr Żyła to pewniacy, choć ten ostatni tuż przed MŚ wypadł z dziesiątki Pucharu Świata i musi szykować się do kwalifikacji. Kto będzie tym czwartym w polskiej ekipie? Jeszcze do niedawna pozycja Dawida Kubackiego wydawała się niepodważalna, ale w ostatnich tygodniach mocno zaatakował Jan Ziobro, choć i on przeplata rewelacyjne skoki nieudanymi próbami. Wydaje się, że Stefan Hula na razie musi poczekać na swoją szansę, choć pierwszą połowę sezonu miał bardzo dobrą. Ziobro zapewnia, że wśród zawodników nie czuć wewnętrznej rywalizacji. - Jesteśmy jedną drużyną, a medal będzie zasługą całej grupy - podkreślił. Medalowe nastroje w naszym kraju nieco tonuje Małysz. - Nie jest to takie proste. Nie wywierajcie presji - mówił. Oprócz niego medal MŚ na skoczni w Lahti zdobywał w 1938 roku legendarny Stanisław Marusarz. 40 lat później Józef Łuszczek wywalczył tam dwa krążki MŚ w biegach narciarskich. Czas na kolejne mistrzostwa w Lahti, które rozpoczynają się już dziś. Waldemar Stelmach