Stoch wygrał w tym sezonie Turniej Czterech Skoczni, a także sześć konkursów Pucharu Świata, w tym cztery z rzędu. Tuż przed mistrzostwami w Lahti triumfował jeszcze na Okurayamie w Sapporo. To właśnie Polak i depczący mu po piętach w PŚ, Stefan Kraft, wymieniani byli jako główni kandydaci do zwycięstwa na obu skoczniach. Austriak nie zawiódł swoich fanów, sięgając po dwa złote medale. Najlepiej ze wszystkich skakał też w konkursie drużynowy, choć tu akurat złoto zdobył Stoch i spółka. - Kocham ten sport z jego nieprzewidywalnością i emocjami. Mnie jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw "zawieszono" na szyi wszystkie medale, Piotrka skreślono po skoczni normalnej - usprawiedliwiał się Stoch, doceniając niespodziewany brązowy medal Żyły na dużym obiekcie. Indywidualne wyniki w Lahti lidera polskiej ekipy to porażka? - Porażką bym tego nie nazwał, bo potwierdził wysoki poziom sportowy - zastrzega Tajner. Co przesądziło o braku miejsca na podium? - Kamil popełnił drobne błędy, a to decydowało na tych mistrzostwach. Kto tych błędów nie robił, potrafił wygrywać - podkreślił prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Sam Stoch mówił o dobrze wykonanej pracy, a za brak miejsca na podium winił detale. Na średnim obiekcie rzeczywiście rozbiło się o detale, bo Stoch przegrał brąz z Marcusem Eisenbichlerem o 1,1 punktu. Niemiec w drugiej serii oddał skok życia, a sędziowie nie zauważyli, bądź przymknęli oko na jego fatalne lądowanie, spychając w ten sposób Polaka z podium. Na dużym obiekcie skoczek z Zębu zajął siódme miejsce. Nie ukrywał, że nie poszło tak, jak trzeba. - Byłem smutny, bo było mi źle po tym, jak skakałem. Jest zawód, ponieważ chciałem jak najlepiej skakać, a stać mnie na dużo więcej - podkreślał Stoch. W pierwszej serii Stoch za bardzo do góry skierował odbicie. W drugiej próbował naprawiać błędy i wyszło jeszcze gorzej, w efekcie leciał niemal "bokiem". W klasyfikacji konkursu był dopiero trzecim z Polaków, za Żyłą i Maciejem Kotem. - Kamil dobrze wie, że dwa indywidualne konkursy mu nie wyszły. W zawodach oddał może jeden naprawdę udany skok. Trzy były z lekkimi błędami, a w tej rywalizacji oznacza to od razu spadek o kilka miejsc - mówił w rozmowie z Interią Tajner. Stoch nie od dziś ma problem z idealnym trafieniem w próg. Gdy lekko spóźni skok, jak mawiają w kadrze, gdy spóźni "spoko", jest dobrze, jeśli spóźni kompletnie, nie ma mowy o wystarczającej do walki o medale MŚ odległości. Zaczęła też szwankować powtarzalność skoków Kamila, a błąd powoduje chęć poprawy, co nierzadko kończy się jeszcze gorzej. Nasz skoczek dobrze wiedział, co jest złe i wciąż szukał. Nawet jadąc wyciągiem na górę skoczni gestykulował, starając sobie przypomnieć, co i jak trzeba poprawić. W konkursach indywidualnych w Lahti Stoch, mimo szczerych chęci, nie doskoczył do medalu, a te najcenniejsze zgarnął Kraft. Oby nie była to zła wróżba przed morderczym turniejem Raw Air w Norwegii oraz zakończeniem Pucharu Świata. W klasyfikacji generalnej liderujący Stoch wyprzedza rozpędzonego Krafta już tylko o 60 punktów. Waldemar Stelmach