"Biało-czerwoni" przygotowują się do czwartkowego konkursu o mistrzostwo świata. W poniedziałek przeprowadzili pierwsze trzy serie treningowe, w których Żyła był: 18., 16. i dziewiąty. - Dwa pierwsze skoki były nie do końca dobre, takie treningowe. Ostatni już był taki normalny - ocenił skoczek z Wisły. Poniedziałkowy trening miał odbyć się dopiero o godzinie 17, ale został przełożony na 9, gdyż w Lahti zapowiadana jest zmiana pogody. Silny wiatr mógłby uniemożliwić przeprowadzenie treningów wieczorem. - Wczesna pora? W niedzielę było dużo czasu, żeby się wyspać. Nie ma znaczenia, o której porze dnia i nocy trzeba skakać. Jak trzeba skakać, to idziemy i skaczemy, żaden problem - mówił Żyła. Jak zapewnił, skoczkowie nie mają w Lahti czasu na nudę. - Fajnie jest, mamy żetony do pokera, o grubą kasiorę gramy, tak że jest co robić, w przerwie na spanie - śmiał się nasz zawodnik. Jak dogaduje się z dużą skocznią w Lahti? - Nie gadałem z nią jeszcze - odpowiedział z humorem. - Skocznia jak skocznia. Trzeba wykonywać swoją robotę. Ta mała też nie była zła, tylko nie chciała ze mną gadać - żartował. - Trochę mało papryki nam dali pojeść, ale już pracujemy nad tym. Wszystko będzie git - podsumował. Z Lahti Waldemar Stelmach