Kot zajął szóste miejsce w konkursie, mimo że po pierwszej serii był dopiero 12. - Strata z pierwszego skoku była zbyt duża i, mimo drugiego dalszego, nie było możliwości walki o medale - powiedział. - W pierwszym skoku była "dziura" w powietrzu. Leciałem dosyć wysoko, później spadłem. To samo potwierdził trener, znowu warunki mnie oszukały. Choć w skoku też jestem w stanie znaleźć błędy, które w drugim wyeliminowałem - nie ukrywał Kot. - To są niuanse, które później decydują o wyniku. Poziom znów był bardzo wysoki i wyrównany. Cała dziesiątka była bardzo blisko siebie. Detale powodują, że ktoś jest na podium albo poza dziesiątką. Drugi skok był bardzo dobry i to trzeba zapamiętać, bo jest jeszcze konkurs drużynowy - zaznaczył zakopiańczyk. Kot nie jest zachwycony swoimi wynikami w Lahti, które jeszcze rok temu wziąłby w ciemno. - W porównaniu do zeszłego roku jestem w innym miejscu. Wtedy mógłbym tylko pomarzyć o udziale w mistrzostwach świata, bo byłem poza drużyną. W tym roku jestem stałą i myślę, że mocną częścią tej drużyny. Miałem świadomość, po co tu jadę i cele też były jasne, dlatego ciężko być w pełni zadowolonym z tych miejsc. Piąte i szóste miejsca są dobre, ale nie na MŚ - podkreślił. - Jest osłoda i sporo radości z medalu Piotrka. W końcu Polak zdobył medal i bardzo się z tego cieszę. Mamy kropkę nad "i". Piotrek był w lekkim szoku, nie dowierzał. Kiedy po swoim skoku prowadził, powiedziałem mu: Piotrek, jest medal, tylko kwestia jakiego koloru - mówił Kot. Maciej, który jest dobrym przyjacielem Piotra, opowiedział też o pokerowej zagrywce tuż przed konkursem. - Była zmiana butów. Myślę, że to też pokazuje odwagę Piotrka i pełne zaufanie do trenera. Nie każdy zawodnik zdecydowałby się na taki krok, gdy jest tylko seria próbna. Zmiana butów to czasem jest naprawdę duża różnica. To sporo zmieniło - opisywał. - Największą zmianą była zmiana pozycji dojazdowej między skocznią małą a dużą. Na treningu już było widać, że Piotrek jest mocny, a buty pozwoliły trochę dalej odlecieć i ustabilizowały lot. To pokazuje też, że Stefan Horngacher jest bardzo czujny i potrafi takie niuanse wyłapać - powiedział. Z Lahti Waldemar Stelmach