W koszmarnych warunkach, przy ulewnym deszczu, a potem śniegu, skakali dziś zawodnicy w kwalifikacjach na dużej skoczni w Lahti. Kamil Stoch nie poleciał daleko, ale i tak był w świetnym humorze. W czwartek konkurs o mistrzostwo świata.
Sensacyjnym zwycięzcą kwalifikacji został Fin Antti Aalto (128,5 m). Stoch lądował o 15 metrów bliżej. Warunki były tak zmienne, że Aalto miał na progu prędkość o 2,2 km/h większą od Polaka.
Nasz faworyt otrzymał dodatkowe wsparcie, bo do Lahti dotarła jego żona, Ewa. Stoch dostał pytanie, jak spędzi swój ostatni wieczór.
- To nie jest mój ostatni wieczór - wybuchnął śmiechem, a razem z nim wszyscy wokół - tak że spędzę go normalnie, jak przed każdym innym konkursem. Postaram się odpocząć, zrelaksować.
Skoczkowie na MŚ w Lahti przeżyli już wszystkie warunki atmosferyczne. Które są najgorsze? - Dzisiaj było zdecydowanie najtrudniej, ale dobrze, że ten trening się odbył i mieliśmy możliwość poskakania i popracowania - powiedział Stoch.
- Najlepiej mi się skacze, kiedy jest piękna pogoda, mroźno i tory są szybkie. Dzisiaj miałem problemy z pozycją najazdową przez wolniejsze tory. Trudniej było utrzymać równowagę, ale przynajmniej wiem, nad czym mam pracować i czego się spodziewać w takich warunkach. Wiedza jest podstawą - podkreślił.
- Jeżeli tak będzie jutro, jedyne wyjście, jakie mi przychodzi do głowy, to po prostu oddanie normalnego skoku, najlepszego, jaki potrafię w danym momencie - zaznaczył Stoch.
Początek czwartkowego konkursu o 17.30 czasu polskiego.
Z Lahti Waldemar Stelmach