W sobotę o mistrzostwo świata walczyli: Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Dla Ziobry i Huli zabrakło miejsca. - Żal, bo dwa lata się trenuje po to, żeby skakać na mistrzostwach świata, a później się nie skacze - nie ukrywał Ziobro po poniedziałkowym, pierwszym treningu na dużej skoczni. Nasz skoczek wierzy, że dostanie szansę w którymś z pozostałych dwóch konkursów, choć zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. - Dawid też skacze dobrze, więc jest ciężko. Nie ma to tamto, tylko trzeba skakać. W sumie dobrze, że jest tylu zawodników i jest z kogo wybierać - powiedział Ziobro. - Cały czas nasze skoki są obserwowane. Pożyjemy, zobaczymy, czy się uda, czy nie - odpowiedział, pytany, czy ma jakieś sygnały odnośnie ewentualnego występu na dużej skoczni lub w drużynie. Gdy inni Polacy brali udział w kwalifikacjach i konkursie, Ziobro i Hula mieli sporo czasu na wypoczynek. - Leżałem, odpoczywałem, bo co innego można robić? - mówił Ziobro. W niedzielę "Biało-czerwoni" nie wzięli udziału w konkursie drużyn mieszanych, gdyż nie ma w Lahti naszych skoczkiń. Trener Horngacher mógłby dać szansę startu w mikście właśnie Ziobrze i Huli, choć ten pierwszy jest innego zdania. - Jeżeli byłby konkurs mieszany, na pewno ja ze Stefanem bym nie startował. Druga sprawa, to nie ja decyduję, czy dziewczyny jadą na MŚ czy nie. Mam swoją drużynę i w niej koncentruję się na tym, co mam robić. Ten, kto podjął decyzję, niech za to odpowiada - podkreślił. Z Lahti Waldemar Stelmach