To w głowie Michała zakiełkował w 2003 roku pomysł, który udało się zrealizować w Zakopanem. Na skocznie wkroczyła głośna muzyka, niezbędna infrastruktura, prowadzący na scenie i inne atrakcje - To zmieniło oblicze skoków i prezentacji tej dyscypliny sportu - podkreśla Sieczko. Na konkursy Pucharu Świata w Zakopanem chętnie przyjeżdżają skoczkowie i kibice z wielu krajów, bo wiedzą, że pod Tatrami króluje nie tylko sport, ale i dobra zabawa. Już w najbliższą środę w Lahti rozpoczną się MŚ z udziałem polskich sportowców i polskich speców od oprawy. Na ile będą oni w stanie pomóc Kamilowi Stochowi, Maciejowi Kotowi i pozostałym "Biało-czerwonym"? - Oczywiście staram się w pierwszej kolejności pomagać organizacyjnie w Finlandii Finom, we Włoszech - Włochom, bo to dla gospodarzy organizowana jest w pierwszej kolejności ta impreza. Ale nasi chłopcy wiedzą, że jesteśmy z nimi i czują się jak w domu. Znamy się i lubimy z naszymi skoczkami, motywujemy ich słowem, dopingiem, muzyką - mówi Mikee, który wraz z DJ-em Ucho jako grupa Crowd Supporters poprowadzą oprawę mistrzostw Świata. - Psychologia w sporcie ma ogromne znaczenie, tym bardziej na najwyższym poziomie. Trzeba być oczywiście świetnie przygotowanym sportowo, ale i dobrze naładowanym psychicznie, decyduje, jak mawia się w sporcie, dyspozycja dnia. Taki przekaz, jaki oferujemy, na pewno ma jakiś wpływ na tę dyspozycję - zaznacza nasz rozmówca. Crowd Supporters wspomagali już polskich skoczków na największych imprezach, pomagając im w osiągnięciu wielkich sukcesów. To w ich towarzystwie Kamil Stoch sięgał po dwa złota olimpijskie w Soczi i tytuł mistrza świata w Val di Fiemme, a polska drużyna zdobyła brąz MŚ. - Gdyby tak było ponownie, na pewno byśmy się nie obrazili - nie ukrywa Sieczko. Jak to się stało, że Crowd Supporters zawitali też do Finlandii? - Decyzja została podjęta przez organizatorów MŚ dwa lata temu. Rozmowy trwały od 2012 roku, a w 2015 roku podpisałem umowę z komitetem organizacyjnym na produkcję oprawy w Lahti. Od tamtej pory pracowałem nad tym, aby było to show na najwyższym poziomie, a Crowd Supporters wystąpili i tam - opowiada Mikee, który z Finlandią miał trochę wspólnego w dzieciństwie. - Miałem przyjemność spędzić całe przedszkole w Finlandii. Poznałem Finów bezpośrednio. Moja mama grała zawodowo w koszykówkę i podpisała kontrakt z Tempo Helsinki w latach 80. Nie było wyjścia, musiałem jechać z mamą. Język już zapomniałem, ale parę słów pamiętam i na pewno je wypowiem, jakieś podstawy zostały - mówi przed ponownym wyjazdem na północ Europy. Crowd Supporters już w zeszłym roku zadbali o oprawę konkursów Pucharu Świata w Lahti. To był test przed mistrzostwami świata. Przygotowanie oprawy takiej imprezy kosztuje co najmniej pół roku. - Trzeba poznać kulturę danego kraju. Skoro mamy zapewniać rozrywkę, musimy wiedzieć, co było, co jest na czasie, co jest w porządku, a co nie do końca pasuje do danej imprezy - podkreśla. - Przy okazji podobnych imprez zawsze rok wcześniej musimy sprawdzić, czy to wszystko działa, także od strony oświetlenia, nagłośnienia, programu, atrakcji imprezy, komunikacji i wszystkiego, co z tym związane. Wyszło bardzo fajnie. Finowie, jak każdy naród, lubią się bawić. Oczywiście nie są to kibice reprezentacji Polski, takich mamy jedynych na świecie i pielęgnujmy to, niemniej Finowie też się potrafią dobrze bawić - zauważa. Pierwsze sobotnie zawody skoków z show Crowd Supporters już są wyprzedane. 35 tysięcy miłośników skoków będzie uczestniczyć w show Polaków. Jak zawsze, gdy oprawę robią Crowd Supporters, poszczególni zawodnicy będą mogli wybrać sobie piosenkę, przy której chcą skakać. - Tym się charakteryzujemy, że każdy skoczek może do nas zadzwonić, wysłać wiadomość i podać, jaki utwór sobie wybrał. W ostatnich dniach przed MŚ okaże się, kto jaką piosenkę sobie zażyczył i co gra w sercach skoczków - mówi Sieczko. Crowd Supporters zwiedzili już kawałek świata, ale "najlepiej jest zawsze w swoim domu, w Zakopanem, gdzie mamy przede wszystkim swoich kibiców, prowadzimy zabawę po polsku dla swojej reprezentacji" - nie ukrywa. Gdzie było najtrudniej? - Pomimo że mieliśmy na przykład przyjemność produkować oprawę na igrzyskach w Soczi, to jednak najtrudniejszy był Turniej Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Stałem tam i miałem naprzeciwko siebie 30 tysięcy Bawarczyków. Nie mówiłem do nich po bawarsku, ani nawet po niemiecku, ale w języku angielskim. Czyli było to zupełnie oderwane od ich lokalnego charakteru. Ale półtorej godziny po rozpoczęciu imprezy nie było już piwa, także chyba impreza się udała - wspomina nasz rozmówca. Nadszedł czas na Lahti. Waldemar Stelmach