Mistrzostwa w 2015 roku w Falun należały do Norwegów. Velta sięgnął po złoto na skoczni normalnej i po brąz na dużej. 27-letni zawodnik powinien w sobotę w Lahti bronić tytułu mistrza świata, ale nie ma go już w kadrze, bo stracił motywację do skakania, poza tym nie znajdował wspólnego języka z trenerem Aleksandrem Stoecklem. Dwa lata temu indywidualnym mistrzem świata został też Niemiec Freund. I on nie obroni tytułu na dużej skoczni, bo z rywalizacji wykluczyła go kontuzja. Może to czas, by choć jeden z tych krążków znów zabrać do Polski. - Jedziemy walczyć, ale trzeba to robić na spokoju - podkreślił dyrektor reprezentacji Adam Małysz. Grzegorz Sobczyk, asystent Stefana Horngchera, zaznaczył, że polska drużyna podchodzi do MŚ, jak do kolejnego weekendu PŚ. - Nie ma specjalnych przygotowań - powiedział. Wiele spekulacji dotyczyło wyjazdu naszych najlepszych skoczków na konkursy do Azji tuż przed MŚ. Jak się okazało, pojechała tam cała czołówka światowa, a Kot i Stoch wygrali w sumie trzy z czterech konkursów. - W Azji mieliśmy podtrzymać cykl startowy. Gdybyśmy tam nie pojechali, wiązałoby się to z utratą rytmu i dystansu do rywali. Był to bardzo udany wyjazd - nie ma wątpliwości Stoch. W Sapporo swój pierwszy konkurs PŚ w karierze wygrał Kot, a pięć dni później dołożył wygraną w Pjongczangu, w dodatku na skoczni normalnej, co dobrze wróży przed sobotnim konkursem w Lahti. Kot pokazał pazury i z nowym tygrysem na kasku wyleciał do Lahti walczyć o medale. Jak podkreślił, wygrane w Azji "to jest motywacja do dalszej pracy". - To nie jest cel, tylko krok, utwierdzenie się w przekonaniu, że wybrana droga jest dobra - powiedział. Lepsze wyniki tuż przed mistrzostwami mógł sobie tylko wymarzyć. - Wygrałem w równej walce z najlepszymi - zaznaczył, mając na myśli fakt, że do Japonii i Korei poleciała cała czołówka skoków. Stoch zapewnia, że podchodzi do mistrzostw z odrobiną dystansu. - Już trochę przeżyłem. Chcę się skupić na pracy, a nie na wynikach - powiedział. - Jako drużyna jesteśmy na bardzo wysokim poziomie. Mamy świadomość swojego potencjału - podkreślił. - Jako drużyna jesteśmy teraz najlepsi na świecie. To piękna sprawa i niech to trwa - dodał Stefan Hula, najstarszy w polskiej drużynie. - Doświadczenie przydaje się w każdej dziedzinie życia. Każdy z nas ma duże doświadczenie i wie, co ma robić. Mam nadzieję, że wrócimy z Lahti szczęśliwi i uśmiechnięci - powiedział. - Mistrzostwa świata to są kolejne zawody. Jesteśmy do nich bardzo dobrze przygotowani. Każdy z nas zna swoją wartość. Reszta świata wie, na co nas stać - podsumował Dawid Kubacki. Waldemar Stelmach