Przez kilka dni w Beskidach szalał halny, ale wiatr już ucichł. Na przeszkodzie w rozegraniu konkursu, który miał się rozpocząć o godz. 13.15, stanęły jednak wysokie, jak na tę porę roku, temperatury. - Zbyt miękki rozbieg i zeskok uniemożliwiają przeprowadzenie bezpiecznych zawodów - poinformował Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) i prezes Śląsko-Beskidzkiego ZN, organizator imprezy. Dodał, że pojawiły się także problemy z systemem mrożenia torów najazdowych. - Przy temperaturze plus 10 stopni i one odmówiły posłuszeństwa. Zaczęła się pojawiać woda, technicznie nie było dziś możliwości do skakania - wyjaśnił Wąsowicz. Licznie przybyli pod skocznię kibice nie kryli rozczarowania, większość wykazała się jednak wyrozumiałością. Wielu czas zaplanowany na konkurs świąteczny wykorzystało na zwiedzanie obiektu. Możliwy był wyjazd wyciągiem w okolice wieży startowej i wizyta na punkcie widokowym. Czwartkowa rywalizacja miała być próbą generalną polskiej kadry przed wyjazdem na Turniej Czterech Skoczni, który w niedzielę rozpocznie się w niemieckim Oberstdorfie. Na liście startowej znajdowało się 76 narciarzy, dlatego planowano również przeprowadzenie kwalifikacji.