Co w pełni zrozumiałe, Kamil Stoch zszedł do szatni jak wściekły. Minął wszystkich dziennikarzy, obiecał wrócić, ale długo tego nie zrobił. Pojawił się z powrotem dopiero poproszony przez dziennikarza stacji głównego nadawcy skoków, który ma uprawnienia do poruszania się po strefie dla zawodników. Cała polska ekipa pocieszała trzykrotnego mistrza olimpijskiego jak mogła. - Tak naprawdę to nasz błąd - wziął to na klatę Thomas Thurnbichler. Do akcji wsparcia mentalnego starszego kolegi z chęcią przyłączył się też największy bohater lata i inauguracji PŚ w Wiśle Dawid Kubacki. - Jesteśmy jedną drużyną. Razem się cieszymy z sukcesów jednych i smucimy z niepowodzeń innych. Tym razem Kamil Stoch miał niezbyt przyjemną sytuację, przez co wiadomo, że atmosfera była przez chwilę niezbyt fajna. Kamil Stoch miał tyle pecha, że będzie trochę, albo nawet bardzo wściekły po tym weekendzie. Wiem jednak, że Kamil jest na tyle doświadczony, że bardzo szybko to przekuje w dobrze pojętą złość sportową i chęć dopieczenia chociażby mi, pokazania, że on jednak potrafi i zechce to pokazać w następnych konkursach - mówił lider Pucharu Świata. Kamil Stoch z przygotowania mentalnego mógłby robić wykłady, zresztą swe przygotowanie w tym zakresie od razu wcielał w życie na skoczni w Wiśle. - Najpierw chcę opowiedzieć o skoku, bo to jest moja praca. Uważam, że skok oddałem dobry i na tym będę opierał poczucie po weekendzie - budował swój optymizm w rozmowie z dziennikarzami Kamil Stoch. Ewa Bilan-Stoch wspiera męża. Po konkursie w Wiśle miała mu do powiedzenia jedno W każdym momencie, a szczególnie w tym ciężkim, "Orła z Zębu" wspiera jego żona Ewa Bilan-Stoch. Zagailiśmy ją pytaniem o złość sportową męża po dyskwalifikacji. Czytaj też: Piotr Żyła wypalił po PŚ w Wiśle: "Nie pamiętam tego, bo film mi się urwał" Czytaj też: Kibice oburzeni na ceny biletów na PŚ. PZN reaguje. "Bez kobiet byłoby taniej" Czytaj też: Thurnbichler: Walka z wielkimi nacjami będzie ostra. Polska odegra niemałą rolę