Podczas inauguracyjnego weekendu letnich skoków narciarskich w Wiśle świat tego zimowego sportu obiegła zdumiewająca informacja. Jak przekazał dziennikarz "TVP Sport" Mateusz Leleń, Polski Związek Narciarski postawił sprawę jasno i od teraz od zawodniczek wymagać się będzie BMI poniżej 21. W przeciwnym razie skoczkinie nie będą mogły liczyć na wsparcie finansowe związku. Decyzję związku usprawiedliwiał Adam Małysz w rozmowie ze "Sportowymi Faktami". "To jest bardzo brutalny sport. Waga odgrywa bardzo dużą rolę, nie ma zmiłuj się. Z BMI 24/25 nie ma się szans w tej dyscyplinie" - powiedział wprost. Nie spodobało się to reprezentantkom innych krajów, w tym m.in. liderce kadry norweskiej Maren Lundby. Kamil Stoch przekazał ważną wiadomość Idze Świątek. Surowa ocena skoczka Skandynawskie skoczkinie o sytuacji polskich zawodniczek. "To druzgocące" Głos w sprawie sytuacji w kobiecej reprezentacji Polski zabrała medalistka olimpijska Maren Lundby. Zdaniem Norweżki decyzja Polskiego Związku Narciarskiego nie powinna mieć prawa bytu. Podobne zdanie na ten temat ma także menedżer norweskich skoków Clas Brede Braathen. 53-latek przyznał, że "wolałby przekazać zawodniczkom swoją wiedzę i doświadczenie na temat tego, czego potrzeba, aby stać się lepszym sportowcem". Podkreślił także, że waga w skokach narciarskich nie jest kluczowa. Szwedka Astrid Norstedt dołączyła do koleżanki z Norwegii w krytyce decyzji PZN-u. "Cofają się. Oczywiście, waga jest ważna, ale to nie wszystko. BMI nie powinno być warunkiem otrzymania wsparcia finansowego. Obawiam się, że wiele obiecujących i utalentowanych skoczkiń zostanie przez to wyeliminowanych" - przyznała w rozmowie z "stv.se". Międzynarodowa Federacja Narciarska już wcześniej wzięła pod uwagę wskaźnik BMI podczas ustalania przepisów. Przykładowo, zawodnik z BMI równym 19 otrzyma narty o długości 233 centymetrów. Natomiast gdy BMI skoczka wynosi 21, długość jego nart zostanie wydłużona do 247 centymetrów. Niemiecki skoczek zły na "Lewego" i całą resztę! Nie gryzie się w język