Polska kadra skoczków znajduje się w bardzo dziwnym położeniu. Ma za sobą jeden z najsłabszych sezonów od lat, a jednocześnie nasi wielcy mistrzowie: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki nie są już takimi pewniakami jak jeszcze niedawno. Z kolei nie widać za bardzo ich następców, choć latem na lidera wyrósł Paweł Wąsek. Dlatego z takim zniecierpliwieniem wypatrujemy, aż głos w kadrze zaczną przejmować młodzi zawodnicy albo "starzy" znowu odpalą i pokażą jeszcze, na co ich stać. Mistrz świata jednak pominięty. Ostateczna decyzja Thomasa Thurnbichlera Sensacyjny mistrz Polski w skokach poza kadrą na Puchar Świata Dlatego też od razu po sensacyjnym sukcesie Klemensa Joniaka w mistrzostwach Polski padły pytania do Thomasa Thurnbichlera o to, czy 19-latek ma szansę na wyjazd na inauguracyjne zawody Pucharu Świata. Austriak od razu dawał do zrozumienia, że raczej nie, bo jednak inauguracja sezonu to specyficzne zawody, a poza tym kadra będzie też ustalana od razu na Rukę, a tak - jak wiadomo - bywa niebezpiecznie. Joniak niestety przegrał na zgrupowaniach walkę o miejsce w składzie na Puchar Świata, a to oznacza, że nasi skoczkowie rozpoczną sezon bez mistrza Polski. I to w sumie jest ciekawostka. Zabraknie też mistrza świata z Planicy Piotra Żyły. On bardzo chciał i robił, co tylko w jego mocy, ale jednak długa przerwa po zabiegu kolana zrobiła swoje. Zabrakło oskakania się, a przez to dyspozycja 37-latka była mocno rozchwiana. Zdarzały mu się też jednak bardzo dobre skoki. Żyła zatem spokojnie potrenuje, by na początku grudnia wrócić - tak się przynajmniej wydaje - do rywalizacji w Pucharze Świata. Paweł Wąsek wyznacza poziom. Kamil Stoch walczył o miejsce w kadrze do samego końca W tym momencie wyznacznikiem poziomu w naszej kadrze jest chyba Paweł Wąsek. Triumfator Letniego Grand Prix od wielu tygodni skacze bardzo stabilnie. Każdy z naszych skoczków, który przeskakuje Wąska, może zatem liczyć na coś więcej, niż tylko awans do drugiej serii konkursu. Ze słów Thurnbichlera wynika, że rośnie dyspozycja Dawida Kubackiego i Aleksandra Zniszczoła. I to na pewno cieszy. To właśnie ta trójka należy w tym momencie do pewniaków Austriaka. Po kontuzji do treningów wrócił już Kamil Stoch i on musiał mocno walczyć o miejsce w składzie na inauguracyjne zawody Pucharu Świata. Po piętach deptali bowiem Maciej Kot, Jakub Wolny i Kacper Juroszek. Ostatecznie trenerzy postawili na naszego wielkiego mistrza, ale też na Kota. Wszyscy jesteśmy ciekawi tego, czy w Lillehammer będzie inaczej, niż w ubiegłym sezonie. Lato nie napawało optymizmem, ale może zima mile nas zaskoczy. Na pewno skoczkowie nie będą mogli narzekać, jak przed rokiem na przetrenowanie, bo tym razem nie było forsownych zajęć ani wyjazdów. Wszyscy - po raz pierwszy od dawna - skupiali się na ostatnich szlifach w kraju. Start sezonu już 22 listopada.