Matti Nykänen wygrał Turniej Czterech Skoczni dwa razy - w sezonie 1982/1983, gdy dopiero stawał się gwiazdą skoków narciarskich oraz na przełomie 1987/1988, co bezpośrednio poprzedziło jego podwójne mistrzostwo olimpijskie w Calgary. Zanim doszło do drugiego z tych triumfów Fina w TCS, sezon wcześniej, Matti Nykänen był głównym bohaterem przedziwnej sekwencji wydarzeń. Opisują ją Marko Lempinen i Jussi Niemi w książce "Matti Nykänen. Życie to bal", której fragment publikujemy dzięki uprzejmości Wydawnictwa SQN. Śródtytuły i pogrubienia pochodzą od redakcji. Awantury Nykänena przed TCS: "Pieprzona babo, przychodzisz na gotowe" Nadszedł Turniej Czterech Skoczni. W poprzednim sezonie Matti nie był powołany na te konkursy z powodów dyscyplinarnych. Również tym razem już na samym wstępie wszystko się pogmatwało. W pewien grudniowy sobotni wieczór, tuż przed wyjazdem drużyny na turniej, Matti zaczął pić w domu i wywołał porządną awanturę. Był jak rozjuszony słoń, który niszczy wszystko na swojej drodze: dookoła pękało szkło, pękło też jedno serce. Zanim do tego doszło, Matti poważnie pokłócił się z Tiiną. Światy dwójki młodych i niedoświadczonych ludzi w ogóle do siebie nie pasowały: Tiina pragnęła założyć rodzinę, Matti chciał wolności. Chociaż darzyli się prawdziwą miłością, problemy ujawniły się wkrótce po zawarciu małżeństwa, ponieważ codzienne zwyczaje Tiiny całkowicie różniły się od nawyków Mattiego. Mistrz olimpijski w zasadzie nie miał przecież normalnego dnia powszedniego. (...) Podczas awantury Matti miał wyrzucić z siebie następujące słowa: "Pieprzona babo, przychodzisz na gotowe i zaczynasz rozkazywać! Ale, do cholery, mnie się nie rozkazuje!". Tiina spanikowała i przestraszyła się, że agresja słowna przerodzi się w przemoc. Z tego powodu powiadomiła policję oraz siostrę Mattiego Tuiję, do której też zaraz potem uciekła. Patrol z kolei zabrał pijanego orła do aresztu, skąd ten wczesnym rankiem zadzwonił do trenera Mattiego Pulliego i powiedział zdenerwowany, że zmienił plany i chce odpuścić sobie Turniej Czterech Skoczni. Poprzedniego dnia, zaraz po kłótni małżonków, Tiinę odwiedzili Matti Pulli razem z żoną Raiją, żeby ją pocieszyć - chwilowe zniknięcie podopiecznego nie było więc dla trenera niespodzianką. CZYTAJ TEŻ: Turniej Czterech Skoczni 2021/2022 - program i terminarzWcześniej tamtego dnia on też ostro pokłócił się z Mattim przy omawianiu ostatnich przygotowań do Turnieju Czterech Skoczni. Starcie to nabrało dziwnego wydźwięku. Według dziennikarza gazety "Aamulehti", który znalazł się na miejscu, trener i jego podopieczny pogryźli się o wiele spraw. Matti krytykował między innymi swój kombinezon do skoków, skarżył się na opóźnienie w dostawie nowych nart i żądał, żeby Tiina pojechała z nim na turniej. Ponadto upierał się, że to związek narciarski powinien pokryć koszty podróży jego żony. Gdy Pulli usłyszał o tym ostatnim, nie zdenerwował się, lecz przystąpił do ostrego słownego kontrataku. Ni stąd, ni zowąd, bez żadnego widocznego powodu, Matti przyhamował - jakby w ogóle nie chciał jechać na zawody, jakby czegoś się wstydził. O to najwidoczniej chodziło w tych kłótniach i sobotniej popijawie. Chociaż wielu uważało skoczka za rywala, który łatwo się nie poddaje, na początku trwającego właśnie sezonu Matti zachowywał się inaczej niż zwykle i uciekał od konfrontacji, wymyślając różne wymówki. (...) Oberstdorf zagrożony, Matti Nykänen zapomina nart na Turniej Czterech Skoczni Wydarzenia, do których doszło na lotnisku Helsinki-Vantaa w poniedziałek, również potwierdzają taką interpretację. Reszta drużyny wyjechała na konkurs inaugurujący turniej do Oberstdorfu dzień wcześniej. Matti zaczął żałować tego, co zrobił, i przeprosił dyrektora związku narciarskiego, chociaż jednocześnie przedstawił własne warunki. Nie tylko sam załapał się rzutem na taśmę do drużyny, ale załatwił również podróż Tiinie. Para pogodziła się po tym, jak Matti wytrzeźwiał i pokornie poprosił o wybaczenie. Wtedy dziewczyna wierzyła, że to się więcej nie powtórzy. Zdawało się, że wreszcie wszystko jest w porządku. Szkopuł w tym, że gdy skoczek skandalista dotarł na lotnisko i wsiadł do maszyny, nie miał ze sobą nart. Nikt, przynajmniej z najbliższego kręgu, nie wierzył, że Matti niechcący o nich zapomniał. Narty to najważniejsze narzędzie pracy skoczka, z którym jest również związany emocjonalnie. Skakać na pożyczonych na gorąco nartach to tak, jakby brać udział w rajdach samochodowych w ładzie. Jakim więc cudem Matti mógł zapomnieć o nartach, które dobrze znał, kochał, z których czerpał poczucie bezpieczeństwa i na których odnosił sukcesy? Nie zdarzyło mu się to nigdy - nawet wtedy, gdy zaczynał pić przed wyjazdem na konkurs. Część reprezentacji uważała, że coś się tu nie zgadza. Wiadomość o brakujących nartach zdenerwowała głównego trenera Kariego Ylianttilę, który krzyczał przy reszcie sztabu, że "miarka się przebrała". Także Pulli był zawiedziony i na początku w zasadzie nie miał pojęcia, po której stronie powinien się opowiedzieć. Media z kolei chciały wiedzieć, czy związek zapłacił również za podróż Tiiny. Niedawno w niemieckich mediach podliczone zostały zarobki sportowców i wniosek był taki, że Matti Nykänen ma więcej pieniędzy niż gwiazda tenisa Boris Becker. Prawda czy nie, nawet związek narciarski sądził, że skoczek tapla się w forsie. - Matti zarobił tak dużo pieniędzy za dobre rezultaty i treningi, że ma przecież z czego zapłacić za podróż Tiiny - powiedział dziennikowi "Helsingin Sanomat" Lasse Pirskanen. Dla skoczka udało się załatwić zapasowe narty. Na miejscu Matti oświadczył mediom krótko, że "wszystko jest pod kontrolą". Zdaniem kolegów jednak skoczek nie panował nad niczym, a to dlatego, że zabrał w podróż Tiinę. Ona sama nie znalazła się jednak w ogniu krytyki, chodziło po prostu o to, że żon czy partnerek nie bierze się na zawody. Turniej Czterech Skoczni. Zamiast busem z kadrą, z żoną taksówką z Ga-Pa do Innsbrucku Podczas wcześniejszych wyjazdów na zawody Matti budził czasem kogoś z kadry w środku nocy i próbował namówić go na wspólne picie, nawet jeśli następnego ranka miał być rozgrywany konkurs. Zdaniem członków drużyny tamte wydarzenia to było nic w porównaniu z tym, że Mattiemu znów pozwolono zabrać ze sobą żonę. Tiina jeździła niekiedy z drużyną w busie i wtedy atmosfera była, mówiąc delikatnie, lodowata i napięta. Zdawało się, że Matti nie koncentruje się na konkursach tak jak zwykle, tylko poświęca czas i energię żonie lub wysuwaniu nowych żądań. Miał przyzwolenie, żeby zachowywać się prawie jak dyktator, i częścią działaczy sportowych dyrygował, jak chciał. Gdy drużyna miała się przenieść z Garmisch-Partenkirchen do Innsbrucku, Matti razem z Tiiną nie skorzystali z busa, lecz przyjechali za nim taksówką. Matti celebryta chciał dzięki temu zaprezentować innym członkom drużyny swój wyjątkowy status. Uciszał wewnętrzny brak pewności siebie w sposób, który budził potem wstyd w Mattim normalsie. Dla sztabu trenerskiego i kolegów z drużyny tego było już za wiele. Należało podjąć decyzję: albo Matti i Tiina jadą do domu, albo robi to cała reszta drużyny. Również zapędzony w kozi róg trener Pulli musiał wybrać cały zespół zamiast jednej osoby. W konsekwencji młoda para wkrótce ruszyła w drogę powrotną. Groźby dla trenera wybitnego skoczka narciarskiego - Nigdy nie miałem z Mattim żadnych problemów i na trzeźwo był fantastycznym gościem. Coś jednak go wtedy gryzło i do głosu dochodził jego trudny charakterek - mówi austriacki skoczek Ernst Vettori. - W towarzystwie zawodników z naszej reprezentacji Matti był świetnym facetem. Jeśli jednak pojawił się alkohol, jego zachowanie natychmiast się zmieniało - opowiada Pekka Suorsa, ówczesny kolega z drużyny. Po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni u państwa Pullich znów rozdzwonił się telefon i posypały groźby śmierci. Rodzina uciekała przed nimi do domku na wsi. Spora część opinii publicznej sprawiała wrażenie, jakby uważała, że Matti "nie jest rozumiany" przez drużynę. Oczywiście i on sam dostał cięgi, ale w chaotycznej dyskusji w środkach przekazu i tak przeszły one prawie niezauważone. To był prawdziwy medialny cyrk, ponieważ każdy chciał dzięki niemu ugrać coś dla siebie. opracował Bartosz Nosal CZYTAJ TEŻ: "Małyszomania", czyli zbiorowy odlot po zwycięstwie Adama Małysza w Turnieju Czterech SkoczniKoniec polskiej ery w Turnieju Czterech Skoczni? Co na to Kamil Stoch?