Polacy od początku sezonu nie mogą osiągnąć formy, do której przyzwyczaili kibiców. Przed Turniejem Czterech Skoczni tym, który na swoich barkach dźwigał ciężar odpowiedzialności za wynik był Kamil Stoch, lecz niedawny lider kompletnie się rozsypał. Do tego stopnia, że nie udało mu się zmieścić nawet w czołowej "50" kwalifikacji w Innsbrucku. Turniej Czterech Skoczni. Michal Doleżal po kwalifikacjach Po poniedziałkowej walce o przepustkę do udziału w zmaganiach Stoch był wyraźnie podłamany, czemu upust dawał w rozmowach z mediami. - Nie kop już pod tym, co mówię - powiedział do Kacpra Merka z "Eurosportu".Postawę naszych skoczków skomentował też Adam Małysz - dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Przypomniał on, iż opowiadał się za spokojnymi treningami Stocha, a nie próbą odbudowy formy przez starty. Wobec fatalnej dyspozycji Polaków i zbliżających się wielkimi krokami igrzysk w Pekinie nie brakuje głosów, że sztab szkoleniowy powinien być może poprosić o pomoc "z zewnątrz", lub przynajmniej skonsultować się z innymi trenerami. Michal Doleżal w rozmowie z "TVP Sport" zdradził jednak, że w ogóle nie myślał o takim scenariuszu. - Nie myślałem o tym, by prosić o konsultacje z zewnątrz - powiedział. Cytowany przez "Przegląd Sportowy" trener przyznał także, że u Stocha wszystko wyglądało poprawnie, aż do choroby, która przydarzyła mu się po udanym konkursie w Klingenthal. - W Engelbergu już pojawił się minimalny skręt w powietrzu. Teraz mamy do czynienia z ekstremalną sytuacją - ocenił. Konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku odbędzie się we wtorek. Wystąpi w nim pięciu Polaków: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek, Jakub Wolny i Andrzej Stękała.TC