Już od jakiegoś czasu w skokach narciarskich przeprowadzane są rewolucyjne zmiany, które mają na celu zwiększenie popularności tej dyscypliny, ułatwienie, a zarazem urozmaicenie rywalizacji oraz przystosowanie się do zmian klimatycznych. Od ubiegłego sezonu zawodnicy walczą o wysokie lokaty nie tylko w konkursach indywidualnych i drużynowych, ale także konkursach duetów. Ponadto inauguracja sezonu 2022/23 przeprowadzona została w systemie hybrydowym, a więc przy użyciu torów lodowych i lądowaniu na igelicie. Teraz natomiast dojdzie do zmian w kwotach startowych w zmaganiach, na czym mocno ucierpią czołowe reprezentacje. Od tej pory limit wynosić będzie bowiem nie sześciu, a pięciu zawodników z danego kraju. Zmiany te odczuli już w pewnym sensie niektórzy skoczkowie - jeśli chodzi o reprezentację Niemiec, trener Stefan Horngacher zrezygnował m.in. ze Stephana Leyhe i Piusa Paschke. U Norwegów natomiast Alexander Stoeckl nie znalazł miejsca w kadrze dla Roberta Johanssona. Multimedalista olimpijski w rozmowie z ojczystymi mediami nie krył swojego zaskoczenia taką decyzją austriackiego szkoleniowca. Ruszyła sprzedaż biletów na LGP w Szczyrku! Znamy program zawodów Robert Johansson się nie poddaje. Zamierza wrócić do czołówki. Pomoże mu Anders Fannemel Norweg, jak się okazuje, nie składa jednak broni. Wraz z zespołem Team Olympiaparken przystępuje on obecnie do przygotowań do kolejnego sezonu. Co ciekawe, jego trenerem będzie teraz... Anders Fannemel. Co ciekawe, Johansson nie będzie jedyną gwiazdą w Team Olympiaparken. Członkami tego zespołu są również m.in. Daniel Andre Tande, Maren Lundby i Silje Opseth. Niestety, sytuacja w Norwegii jeśli chodzi o skoki narciarskie nie wygląda najlepiej. Od jakiegoś czasu Skandynawowie nie prowadzą kadry B w tej dyscyplinie, zawodnicy którzy nie znaleźli się więc w grupie narodowej nie mogą liczyć na żadnego rodzaju wsparcie finansowe, chyba że sami zapracują sobie na nawiązanie współpracy z daną firmą. Nie tak dawno na ten temat wypowiadał się Johann Andre Forfang.