Bachleda, który wielkich sukcesów indywidualnych nie osiągnął, nadal będzie związany ze skokami. - Nie do końca spełniłem się jako skoczek, ale ogólnie oceniam pozytywnie moją karierę. Dużo mnie to nauczyło i ciężko byłoby po tylu latach rozstać się ze sportem - powiedział były skoczek.- Gdy widzę jak zawodnicy skaczą, to bardzo chętnie sam bym poszedł. Ale mam wciąż problem z kolanem i stwierdziłem, że nie będę już ryzykował i zajmę się czymś innym. W mojej karierze skoczka były fajne, ale i przykre chwile. Wiadomo, że najmilej się wspomina te czasy, gdy się wygrywało i panowała dobra atmosfera - dodał Bachleda. "Diabełek" będzie pracował jako serwismen w kadrze juniorów. - Będę się zajmował serwisem, nartami, sprzętem zawodników. Postaram się jak najlepiej pomóc zawodnikom, zmotywować ich, ponieważ trochę ich znam. Przez wiele lat uprawiałem skoki narciarskie i wiem jak to jest być skoczkiem. Mogę więc czasem coś podpowiedzieć. Oczywiście moja główna rola to serwismen. Dawniej nie było serwismenów, każdy sam zajmował się swoim sprzętem, dlatego nigdy nie było mi to obce. Jeździmy z Kacprem i Kamilem Skrobotami na zawody, cały czas dogadujemy się jeśli chodzi o smary czy sprawy sprzętowe. Pomagamy sobie nawzajem, aby współpraca była na odpowiednim poziomie i w rezultacie zawodnicy mieli jak najlepiej - powiedział Bachleda.- Zrobiłem też dwa kursy masażu. Chcę jeszcze zrobić kurs tapingu (plastrowania - red). Lubię to, a poza tym jedna więcej para rąk do pracy w tym zakresie zawsze się przyda - pochwalił się Bachleda.