Alexander Stoeckl został zatrudniony w Polskim Związku Narciarskim w sierpniu 2024 roku. Objął funkcję dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Wiązano z nim spore nadzieje. Bagaż doświadczeń i bogata wiedza teoretyczna miały szybko zaprocentować na naszym gruncie. Z każdym miesiącem Adam Małysz był jednak coraz bardziej zdegustowany nikłym zaangażowaniem Austriaka w powierzoną mu rolę. A ten w końcu poczuł się urażony, kiedy prezes PZN w wywiadzie dla TVP Sport oznajmił, że nie jest do końca zadowolony z pracy dyrektora sportowego. Efekt? W połowie lutego Stoeckl zrezygnował ze stanowiska. Wieści o Stochu dotarły już poza Polskę. Jest poruszenie. "Będziemy tęsknić" Małysz o kulisach pracy Stoeckla. "Często stał z boku i tylko się przyglądał" - On chyba od początku nie chciał tutaj pracować - mówi Małysz w rozmowie z serwisem Skokipolska.pl. - To było trochę na siłę. Środowisko bardzo mocno mnie naciskało, że warto w niego zainwestować, a ja w to uwierzyłem. Zawsze jak jeździł z Norwegami na zawody, to dochodziły do mnie głosy, że on jest super menedżerem i organizatorem, trochę jak Łukasz Kruczek w Polsce. Początkowo wydawało się, że Stoeckl czuje się w nowym otoczeniu znakomicie. Szybko jednak okazało się, że nie do końca pokrywa się to z realiami. - Alex wyszedł nawet z propozycją, że chce u nas robić papiery, ale potem go to przerosło - kontynuuje Małysz. - Najdziwniejsze było jednak dla mnie to, że on w pewnym momencie się wycofał. Na Turnieju Czterech Skoczni, chyba po Oberstdorfie, miał jakieś spięcie na dole, więc później w ogóle tam nie schodził, choć za to był w zasadzie odpowiedzialny. Nie jest tajemnicą, że Stoeckl napotykał w pracy na kłopoty komunikacyjne. Wbrew pozorom stanowiło to nie lada problem. Austriak z czasem stawał się w związku postacią coraz bardziej wyobcowaną. - Widziałem, że największy kłopot leży w języku - przyznaje Małysz. - Nasi trenerzy po prostu nie umieją języków i często jest tak, że nawet nie chcą rozmawiać, bo się boją. Przez to Alex często stał z boku i tylko się przyglądał. W sezonie olimpijskim kadrę A poprowadzi Maciej Maciusiak, który do marca tego roku pełnił obowiązki asystenta Thomasa Thurnbichlera.