Olgierd Kwiatkowski, sport.interia.pl: Jak by pan ocenił początek sezonu w skokach narciarskich? Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Patrząc na wyniki, uznałbym go za rewelacyjny. Dawid Kubacki jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Piotrek Żyła jest na piątym miejscu, Kamil (Stoch) jest całkiem blisko, ale potrzeba jeszcze stabilizacji formy. Piotrek Wąsek zdobywał regularnie punkty, ostatnio miał co prawda wpadkę i został zdyskwalifikowany, ale traktuję to jako wypadek przy pracy. Myślę, że w tym momencie wybija się Dawid. Jest w życiowej formie. Z ośmiu konkursów wygrał cztery. Praktycznie nie schodzi z podium. To nas bardzo cieszy, a Dawida pewnie szczególnie. Złapał wiatr w żagle i nie odpuszcza? Czy wysoka forma Dawida Kubackiego nie przyszła zbyt wcześnie? - Nie da się tego przewidzieć. Ale Dawid skakał już dobrze przez całe lato. Kontynuuje dobrą serię. Mam nadzieję, że wytrzyma do końca, choć sezon jest bardzo długi. W tym roku kończy się na początku kwietnia, a zaczął się 5 listopada. Tak długiego sezonu jeszcze nie mieliśmy. Sporo skakania przed nami. Realnie patrząc, ciężko będzie, by z takimi wynikami dotrwać do końca, ale ważne, by utrzymać się w czołówce. Kolejne zawody to Turniej Czterech Skoczni. Na jaki występ Polaków pan liczy? - Wszyscy liczą na to, że będzie super. Dawid jest faworytem. Trudno jednak przewidzieć, co się wydarzy. Ci faworyci niosą na swoich plecach ogromny ciężar. Jak sobie z nim poradzi Dawid? Z drugiej strony on nabrał pewności, bo dużo wygrywał, wie, że jest w dobrej formie. Na jego korzyść przemawia także fakt, że już wygrał Turniej Czterech Skoczni. Wie, czym to się je. Miejmy nadzieję, że powtórzy sukces. Jest pan prezesem Polskiego Związku Narciarskiego i zajmuje się pan także innymi sportami. Naszą wielką nadzieją jest Maryna Gąsienica-Daniel w narciarstwie alpejskim. Czego pan oczekuje po tej zawodniczce w tym sezonie? - Maryna potrzebuje super jednego startu, w którym stanie na podium. To doda jej pewności siebie. Doświadczenie ma już duże, brakuje tego spektakularnego wyniku. Jeśli ona tego dokona, to mogą przyjść kolejne sukcesy. Bardzo w nią wierzę. A jak by pan ocenił sytuację w biegach narciarskich? - Nie jest prosto. Mamy sporo młodych talentów. Ci zawodnicy muszą się jeszcze rozwijać. Musimy dać im czas. Jest jeszcze dużo do zrobienia. Te pierwsze starty w sezonie, to w wielu przypadkach były życiówki, co jest optymistyczne. Chciałbym, żeby dalej się poprawiali. Przyzwyczaił się pan do roli prezesa? - Nie jest to łatwe, Małymi kroczkami zaczynam się przyzwyczajać do tej roli. Staram się jak mogę. Nie zazdrości pan pewnie roli prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, który musi podjąć trudną decyzję co dalej z selekcjonerem reprezentacji? - To jest bardzo indywidualna sprawa. Każdy to odbiera, ocenia to co wydarzyło się na mistrzostwach w inny sposób. Z jednej strony jako sukces, bo wyszliśmy z grupy. Z drugiej strony, wiele do życzenia pozostawiał styl gry. Nie chciałbym być postawiony w takiej sytuacji jak prezes PZPN, ale z doświadczenia wiem, że zawsze po dużej burzy wychodzi słońce. Trzeba być cierpliwym. Ja natomiast jestem przede wszystkim zachwycony wczorajszym finałem. Kibicowałem Argentynie, Leo Messiemu. Dla mnie to był wyjątkowy mecz, tak emocjonujący i tak piękny. Najlepszy finał mistrzostw świata, jaki obejrzałem, a może i w historii. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski