- Wiadomo, że chcę mu pomóc. Tomek jest przecież członkiem mojej rodziny. Jeśli chłopak chce skakać na poważnie, to tylko dobrze, że idzie w tym kierunku. Trzeba mu pomagać, jak się tylko da. Zaznaczam, że to, że jest moim siostrzeńcem, nie oznacza, że miał w przeszłości jakoś lepiej i łatwiej. Każdy musi do swoich sukcesów dochodzić sam. Gdy udaje się to po wielu trudach, to jeszcze bardziej się to ceni. Chciałbym, aby Tomek tak właśnie dochodził do sukcesów i sam się uczył na własnych błędach. I żeby potem duże dokonania smakowały mu tak samo jak mnie, a teraz Kamilowi Stochowi - powiedział Adam Małysz. W środę Pilch bardzo ładnie zaprezentował się na trudnej skoczni Bergisel. Od razu w pierwszym treningu pokazał dobrą formę, którą udowodnił w kwalifikacjach. To efekt pomocy wujka? - Od razu jak przyjechaliśmy do Innsbrucka, selekcjoner naszej kadry Stefan Horngacher poprosił mnie, abym z nim poszedł na rozbieg i generalnie zawsze był koło niego. Chodziło o to, abym go pilnował. Staram się go chronić. Tak robi się dla tych najlepszych w Pucharze Świata, ale także, gdy przyjeżdża junior, który dotychczas startował w Pucharze Kontynentalnym. Jego naprawdę trzeba teraz mocno chronić, bo on do końca dobrze jeszcze nie wie, co go czeka. - Gdy jechaliśmy do Austrii, powiedziałem również Tomkowi, aby nie za długo rozmawiał z dziennikarzami. On jest bardzo spokojny. Zauważyliście na pewno, że cicho mówi. Takie rozmowy na młodego zawodnika mogą wywrzeć dodatkową presją i to nie jest korzystne - nie miał wątpliwości "Orzeł z Wisły". Transmisja z czwartkowego konkursu w Eurosporcie 1 o godzinie 14. Pilch w parze KO zmierzy się z Niemcem Stephanem Leyhe. Z Innsbrucku – Krzysztof Srogosz, Eurosport.Interia.pl