Michał Białoński, Interia: Zastrzyk nowej energii, jaki w polskich skokach zrobił trener Thomas Thurnbichler zaczyna przynosić efekty. Finałowy sobotni skok Dawida Kubackiego miał większą moc niż burza, która opóźniła start zawodów. Adam Małysz, prezes PZN-u: Dawid od początku skakał dobrze. W tym pierwszym zrobił to z lekką rezerwą, ale w drugim była "torpeda". Dobrze się stało. Dzięki temu Thomas się uspokoi. Wiadomo, pierwsze jego zawody i to w kraju, który kocha skoki narciarskie wywoływały u niego nerwowość. Na pewno nie było mu łatwo. Mając pierwsze koty za płoty za sobą będzie mógł dalej spokojnie trenować do zimy. Poza wiceliderem ubiegłorocznego Pucharu Świata Karlem Geigerem pozostali skoczkowie z czołowej "10" nie przyjechali do Wisły. Mimo wszystko jednak, gdy widzimy siedmiu Polaków w czołowej "10" konkursu, to przypominają się złote czasy Stefana Horngachera w roli trenera kadry naszych skoczków. - Oby tak było również zimą. Wiadomo, że czołówka jest cały czas jest bardzo mocna. Jej skoczkowie trenują przed zimowym sezonem i letnie skoki traktują trochę po macoszemu. W sobotę zyskaliśmy fajny prognostyk, dowód, że nasi skoczkowie idą w dobrym kierunku i mogą sobie spokojnie trenować. Odległość 134.5 m, jaką w drugim skoku osiągnął Kubacki jest jeszcze bezpieczna na skoczni Adama Małysza? Dawid lądował prawie na równym! - Myślę, że tak. Czytaj też: Kubacki się nie patyczkował! Tym zaskoczył jeszcze bardziej niż "petardą"! Gdy rozmawialiśmy w czwartek mówił pan, że pomiary siły wiatru nie zawsze są miarodajne. Czy aby nie było podobnie przy skoku Dawida? - Pomiar jest często opóźniony i to powoduje, że zawodnik czasem dostaje "lufę" i de facto punkty nie są wymierne, ale ... lepszy ma zawsze szczęście! Na przykładzie piątego w konkursie Maćka Kota widać, że powrót do podziału na kadry A i B był dobrym ruchem? - Od dawna wiadomo, że Maciek to jest talent. Jemu brakowało tylko impulsu, który spowoduje, że wróci do wielkiej formy. Treningi, jakie miał w Wiśle z kadrą B na 40-metrowej skoczni bardzo mu pomogły. Później przeszedł na 70-kę i 90-kę, miał problem w locie V, podczas którego wykręcał nartę i go krzywiło. Teraz ten problem wyeliminował, a jeśli nie do końca, to w znacznej mierze poprawił. Postęp jest olbrzymi. To mu dodaje kolejnego atutu, żeby spokojnie trenować i walczyć o podia. Czy skoki przy rzęsistym deszczu są bezpieczne? Woda w powietrzu uderza w twarz skoczków niesamowicie. - Jak lecisz, to już o tym nie myślisz. Oni zresztą po to mają okulary, aby ich chroniły. Gorzej było ze mną. Gdy przechodziłem to do kolan byłem mokry. Naprawdę wody było sporo. Prognozy zapowiadały taką aurę. Tym razem się sprawdziły. Czytaj też: Kamil Stoch nie wytrzymał! "Puścił mnie przy najgorszym wietrze" Na skoczni im. Adama Małysza organizacyjnie wszystko jest dopięte. Gorzej z naszym największym obiektem, zakopiańską Wielką Krokwią, która z powodu awarii wyciągu wyłączona jest z użytku. Pęknięte koło napinające linę to nie błahostka. Czy styczniowy Puchar Świata nie jest zagrożony? - Jesteśmy w stałym kontakcie z zarządzającym obiektem Centralny Ośrodkiem Sportowym. Mamy zapewnienie, że koło napinające przyjedzie w listopadzie, więc będzie wtedy wymienione, później nastąpią testy. Według zapowiedzi skocznia ma być gotowa na początek grudnia. Miejmy nadzieję, że tak będzie. Faktycznie musieliście zmienić plan i przenieść z Zakopanego zgrupowanie kadry, z uwagi na tę awarię? - Plan był stworzony dużo wcześniej, w trakcie był korygowany. Plany powstają wcześniej, bo muszą być złożone do ministerstwa. Później dokonujemy w nich korekt. Przed wysłaniem korekt trener Thurnbichler pytał, czy wszystko jest w porządku i przede wszystkim czy w listopadzie będzie tor lodowy na Wielkiej Krokwi. Gdy rozmawiałem z dyrektorem zakopiańskiego COS-u Sebastianem Danikiewiczem, usłyszałem: "Niestety, Adam, przykro mi, ale koło napinające będziemy mieć dopiero w listopadzie." Tak długo trwa realizacja zamówienia, wiadomo, jakie mamy czasy. Na wszystko trzeba czekać. Później trzeba ściągnąć helikopter do zamontowania koła, a na samym końcu ono musi przejść wszystkie testy obciążeniowe. Rozmawiał w Wiśle Michał Białoński, Interia Czytaj też: Gigantyczna awaria Wielkiej Krokwi! Adam Małysz zdradza szczegóły!