Adam Małysz świętował 46. urodziny we Włoszech podczas narciarskiego wypadu z najbliższymi. Gościł w uroczej miejscowości Folgarida. Regenerował siły, odpoczywał, znalazł również czas na spotkanie z grupą fanów. Nie trzeba go było długo namawiać na wspominki z lat świetności. Szczególne poruszenie wywołała historia z telefonem od specjalisty z katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Adam Małysz prosto z mostu. "Dawno tak źle nie było". Czeka na diagnozę - Siedzisz czy stoisz? - zapytał uczony. - Stoję - usłyszał od skoczka. - To usiądź. Atmosfera zrobiła się napięta. "O kurczę, grubo będzie" - pomyślał Małysz. Usiadł posłusznie i po chwili otrzymał zaskakujący komunikat: - Według wyników nie powinieneś skakać, bo masz mięsnie do biegania - oznajmił specjalista. W tym momencie słuchająca anegdoty publiczność parsknęła śmiechem, co wydaje się jedyną naturalną reakcją. Małysz nie zgodził się na eksperymentalną biopsję. Profesor po roku przyznał mu rację - Opowiedziana przeze mnie historia pokazuje, że liczą się nie tylko predyspozycje do danego sportu, ale często zaangażowanie i ciężka praca. Jest wiele elementów, które powodują, że odnosisz sukces. A przede wszystkim wiara w to, że faktycznie dasz radę - kontynuował Małysz. - Myślę, że te badania troszkę były przekłamane - dodał. - Do 18. roku życia uprawiałem kombinację norweską. Dużo też biegałem i po górach, i na nartach biegowych. Jeździłem też na rowerze. To prawdopodobnie spowodowało, że moje mięśnie były do tego przystosowane. A w skokach nie wytrzymałość, tylko szybkość i dynamika są bardziej potrzebne. Jeszcze trener Mikeska śmiał się ze mnie, że powinienem być karateką, bo tak szybko nogami obracam. Bunt skoczków przeciwko Thurnbichlerowi? Adam Małysz odpowiada, bez złudzeń Innym razem Małysz - jak zdradził zgromadzonym - otrzymał niespodziewaną propozycję od znanego i cenionego fizjologa, prof. Jerzego Żołądzia. - Profesor chciał mi zrobić biopsję, wyrwać mi kawałek mięśnia, żeby go zbadać - snuł opowieść obecny prezes PZN. - I żeby było wiadomo, jak innych zawodników później szkolić. Nie zgodziłem się na to. Po roku mi powiedział, że dobrze zrobiłem. Bo innemu zawodnikowi wykonał taki zabieg i on dwa miesiące miał potem wyłączone. Nie mogło mu się to zagoić. Dzisiaj podobnych propozycji nikt już nie składa. A humory w polskiej ekipie? Mocno stonowane. Po pucharowych zawodach w Ruce i Lillehammer powodów do optymizmu chwilowo (?) brak. W najbliższy weekend najlepsi skoczkowie rywalizować będą w niemieckim Klingenthal.