W poniedziałek rano Interia poinformowała o decyzji Adama Małysza o kandydowaniu na stanowisko szefa Polskiego Związku Narciarskiego. Tego samego dnia główny zainteresowany potwierdził te doniesienia. Małysz jest jedynym pretendentem do zastąpienia Apoloniusza Tajnera, który funkcję sternika PZN piastuje od 2006 roku. "Orzeł z Wisły" w krajowej federacji pełni w tej chwili obwiązki dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Jak wyobraża sobie siebie w nowej roli? - Załatwianie spraw? Ogarnę. Bankiety? Będzie trudno. Nie jestem do tego stworzony. To była jedna z większych barier. Czy ja muszę być stereotypowym prezesem? Nie. Ja mam rządzić. Mogę to robić po swojemu - tłumaczy w rozmowie z Filipem Czyszanowskim, dziennikarzem TVP Sport. - Dla mnie wzorem jest Zbyszek Boniek. Jestem pod wrażeniem medialności federacji i np. projektu "Łączy nas piłka". Nam z pewnością brakuje social mediów - oznajamia Małysz. Adam Małysz: Namawiano mnie od pół roku Jak się okazuje, do kandydowania na fotel prezesa 44-latek namawiany był już w ubiegłym roku. - Od pół roku były propozycje, namawianie mnie, żebym przyjął tę funkcję i żeby była kontynuacja tego, co zrobił prezes Apoloniusz Tajner. Pomysły są dużo dalej idące. Młodość nieco wejdzie. Mam ambicje. Chciałbym dużo zrobić dla sportu. Oddałem mu całe życie. Mam nadzieję, że uda się zrealizować plany nie tylko w skokach, ale i w innych dyscyplinach. Jest potencjał - mówi z entuzjazmem czterokrotny mistrz świata. Wybory na szefa PZN zaplanowano na 25 czerwca 2022 roku. ZOBACZ TAKŻE: