Dochodzenie związane jest z nieprawidłowościami przy podpisywaniu kontraktów. Straty poniesione przez PZN są już szacowane nie na kilkaset tysięcy, ale kilka milionów złotych. Do tej pory oskarżonymi w sprawie są były prezes PZN, Paweł W. i Piotr M. Adam Małysz był już przesłuchiwany jako świadek w tej sprawie. Prokuratorzy chcą jednak by najlepszy polski skoczek uzupełnił swoje zeznania. - W naszej ocenie pan Małysz powinien wiedzieć więcej niż do tej pory od niego usłyszeliśmy - twierdzi naczelnik wydziału zamiejscowego prokuratury w Krakowie, Marek Wełna. Według informacji Przeglądu Sportowego prokuratorzy chcą się również dowiedzieć, czy najlepszy polski skoczek nie wywierał presji na Polski Związek Narciarski, gdy nie chciano przedłużyć umowy z austriackim menadżerem Edim Federerem. Adam Małysz zapowiadał bowiem zakończenie kariery, jeśli Polski Związek Narciarski nie dogada się z jego menedżerem.Tymczasem Paweł Włodarczyk twierdził, że umowa zawarta z Austriakiem jest niekorzystna i PZN nie dostaje żadnych pieniędzy z kontraktów reklamowych najlepszego polskiego skoczka. Małysz polemizował, że tylko austriacki menadżer zapewniał mu godne warunki do rywalizacji z najlepszymi. Łukasz Kruczek także będzie musiał ponownie znaleźć czas dla małopolskich prokuratorów. Wezwania do prokuratury mogą się też spodziewać byli trenerzy kadry skoczków - Heinz Kuttin i Hannu Lepistoe. - Potrzebujemy ich opinii. Oni przecież znają całą sprawę od środka. - tłumaczy Wełna. Prokuratura zamierza też doprowadzić do przesłuchania Ediego Federera.