Treningi przed finałowymi zawodami Pucharu Świata w Planicy zaczynały się o godzinie 8.00. O tej porze na Letalnicy były już tłumy. Na przełomie lutego i marca Planica organizowała mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym i impreza ta zakończyła się organizacyjną katastrofą. Planica zepsuła fantastyczną imprezę To miały być cudowne mistrzostwa świata. Planica słynie bowiem z niesamowitych kibiców. Tym razem jednak robiła przykre wrażenie. Piękna dolina bardziej przypominała plac budowy z kontenerami i namiotami zainstalowanymi na potrzeby MŚ. Do tego trybuny świeciły pustkami. To był szok. Nie można jednak winić fanów. Niecałe 100 euro za bilet na miejsce siedzące i do 64 euro na miejsce stojące to były ceny z kosmosu. Jeszcze kilka miesięcy temu organizatorzy szacowali, że na trybunach pojawi się w czasie MŚ około 250 tysięcy kibiców. Tuż przed rozpoczęciem imprezy, kiedy było wiadomo, że bilety nie zeszły, mówiono o 100 tysiącach. Skończyło się na liczbie około 70 tysięcy. Gdyby nie sukcesy słoweńskich skoczków w ostatniej chwili, to frekwencja byłaby jeszcze gorsza. Jednym słowem kompromitacja. To tylko pokazuje, jak organizatorzy zepsuli fantastyczną imprezę. Magia lotów zadziałała Na PŚ w lotach wygląda to zupełnie inaczej. I w głównej mierze pewnie za sprawą cen biletów. Na loty ceny oscylują w granicach 30 euro, a to w porównaniu z MŚ przepaść. - Nie baliśmy się o frekwencję, bo na lotach w Planicy zawsze jest dużo ludzi. I to jest super - mówił Kamil Stoch. To tylko pokazuje, że magia lotów przyciąga fanów. - Same loty są naprawdę magiczne. Kibice mają możliwość oglądania zawodników, którzy lecą po 230 metrów. To wszystko trwa dłużej i to wszystko przyciąga fanów na skocznię - kontynuował nasz mistrz. Magiczne jest też pokonywanie własnych słabości. Tak było choćby w przypadku Pawła Wąska, który przed rokiem po treningowej próbie zrezygnował ze startu w kwalifikacjach, a teraz stanął do rywalizacji. - Na tym polega sport, żeby pokonywać bariery i własne słabości. Cieszę się, że Paweł spróbował i przełamał wewnętrzne blokady. Zmierzył się z własnymi słabościami i wyszedł z tej walki zwycięsko - mówił Stoch. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport