Nasi skoczkowie po weekendzie w Finlandii mają sporo do udowodnienia. Reprezentacja Polski przez dna dni zmagań zgromadziła łącznie 28. pkt, co dało jej dopiero 8. miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Swoją cegiełkę do tego wyniku dołożyli Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Bez punktów z Ruki wyjechał za to Kamil Stoch, którego dyspozycja niepokoi kibiców i ekspertów. Utytułowany zawodnik niedzielne zmagania obserwował pod skocznią, bowiem sensacyjnie odpadł w kwalifikacjach. "Tak czasami trzeba. Brakuje mi jednak pewności. Takiej, żebym wiedział, że jak siądę na belce, to wiem, że zadziała to, co chcę zrobić. Potrzebuję kilku bardzo dobrych skoków z rzędu, które dadzą taką pewność. To byłby punkt zaczepienia. Teraz kiedy siadam na belce, nie do końca jestem przekonany, że to, co mam zrobić będzie działać. To jest metoda prób i błędów" - wyznał trzykrotny mistrz olimpijski w rozmowie z Interią Sport. Po niedzielnych zawodach w sieci zaczęto spekulować nad zmianami w zespole. Padło nazwisko Macieja Kota, który, choć od dłuższego czasu nie może wrócić do czołówki PŚ, w październikowych mistrzostwach Polski uplasował się na czwartej pozycji i dobrze prezentował się w sesjach treningowych. Wietrzą konflikt w polskiej kadrze. Małysz reaguje. "Rozmawiałem z nimi" Maciej Kot komentuje pogłoski o jego ewentualnym powrocie do PŚ Zawodnik nie ukrywa, że bardzo ucieszyłaby go wiadomość o powołaniu do kadry A. Zaznacza jednak, że trzyma się planu uzgodnionego z trenerem Thomasem Thurnbichlerem. O swojej sytuacji opowiedział w rozmowie z TVP Sport. Polak przygotowuje się do startów w Pucharze Kontynentalnym. Wierzy, że wyniki, które tam osiągnie, dadzą mu przepustkę do zawodów wyższej rangi. "Wiele osób zrobiło postępy w lecie. Poziom jest bardzo wysoki. Nie jest tak łatwo wejść do czołowej szóstki albo trójki zawodów. Gdy widzę to, co robią moi koledzy z Pucharu Kontynentalnego, to wiem, że mój poziom też jest wyższy, bo jestem w stanie z nimi walczyć" - wyjaśnił Kot i dodał, że gdyby otrzymał telefon od Thurnbichlera, nie zastanawiałby się dwa razy. "Takich propozycji się nie odrzuca. Gdy jest powołanie, to zawodnik się pakuje i jedzie dać z siebie wszystko" - podkreślił. Bolesna "szpilka" od Niemców. Nie przebierają w słowach ws. koszmaru Kamila Stocha