W piątek Maciej Kot wskoczył nawet w jednej serii do "10". W sobotę w serii próbnej miał 24. wynik. Nic nie zwiastowało katastrofy. A jednak. Znowu pojawił się problem ze strefą mentalną. Tak przynajmniej twierdzi 32-latek, który na treningach przed sezonem oddawał bardzo dobre skoki. Fatalne warunki w Klingenthal. "Średnio widać". Gest Andrzeja Stękały Skoki narciarskie. Maciej Kot szuka przyczyn słabego skoku Kot przyjechał do Klingenthal z jasnym celem. Chciał zdobyć punkty Pucharu Świata, Na kolejną okazję musi czekać do niedzieli. - Problemów trzeba chyba szukać w strefie mentalnej, bo akurat w skokach punktowanych pojawiły się błędy - mówił Kot. Zapytany o to, jakie błędy zaważyły na tym, że skoczył tylko 109 metrów, odparł: - Głównie chodzi o pozycję dojazdową. W Klingenthal jest specyficzny rozbieg. Nie jest łatwy. Zwłaszcza kiedy coś wpada do torów. W piątek to był śnieg, a w sobotę kropelki wody. To powoduje, że najazd jest lekko utrudniony. Ciężko mi wtedy dojechać w dobrej pozycji do samego progu. Wtedy, kiedy pojawia się trochę spięcia startowego, to nie mam tak dobrego czucia w pozycji. Taka jest przynajmniej moja analiza. Pozycja zmienia się delikatnie przed odbicie, a każdy taki przyruch działa na naszą niekorzyść. Mocno spóźniłem ten skok przez te problemy. Jego słowa mają potwierdzenie w skokach samego Kota i Andrzeja Stękały. Ten ostatni również przepadł w sobotnim konkursie i mocno to przeżywał. - Obaj byliśmy zdenerwowani po skoku. Mieliśmy też te same uwagi. Wystarczy skakać normalnie. To pokazywały wszystkie serie treningowe. Możemy popełniać błędy, bo nie oddawaliśmy tu czystych skoków, one były gorsze niż na treningach w Ramsau, a jednak dawały one miejsca w "30". Wejście do serii finałowej spowodowałoby, że łatwiej było potem skoczyć, kiedy bylibyśmy odciążeni od presji. To jest jednak gdybanie. Wiemy jednak, że nie trzeba niczego szukać. I to jest największe pocieszenie w tym bardzo złym dniu. Trzeba po prostu skoczyć normalnie - analizował Kot. 32-latek nie ukrywał, że było lekkie zdenerwowanie przed konkursem. Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport Thomas Thurnbichler odetchnął z ulgą. Skoczkowie zdali ostatni sprawdzian