Michał Białoński, Interia: Tym skokiem, którym zająłeś szóste miejsce w kwalifikacjach powiedziałeś "Dzień dobry, jestem z powrotem w czołówce"? Maciej Kot: Aż tak daleko bym nie szedł. Na pewno oddałem najlepszy spośród moich piątkowych skoków. Takich w treningach w ostatnim czasie było całkiem sporo, zatem jest to swego rodzaju kontynuacja. Oczywiście to tylko kwalifikacje, tym razem nazywane nimi na wyrost, bo wystarczyło oddać skok, żeby się zakwalifikować, ale wiadomo, że to pierwsze oficjalne skoki, z pomiarem odległości i wiatru. Pokazują układ czołówki. Jak to w lecie bywa, reprezentacje nie są w pełnych składach. Czujesz się pewniej, wiesz, w jakim kierunku podążać jeśli chodzi o technikę? - Pewności przybyło mi i to sporo od zimy. Sporo rzeczy zostało wyjaśnionych, przeanalizowanych. Przede wszystkim został ułożony fajny plan. Trenuję w grupie, z trenerem, z którym się zawsze dogadywaliśmy. Zatem są to zmiany na dobre. Trener Thurnbichler i jego nowi współpracownicy bardzo dużo wnieśli do naszego zespołu. Tworzymy grupę ludzi, którzy razem mogą dojść bardzo daleko. Mamy mikst zawodników młodych, utalentowanych, bardzo perspektywicznych i tych doświadczonych, jak ja, Andrzej Stękała czy Olek Zniszczoł. Tworzymy bardzo fajną mieszankę. Ze sztabem szkoleniowym mamy bardzo dobrą komunikację. Doszedł Michał Wilk, który jest odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. Będziemy w stanie pójść do przody i wyrwiemy się z monotonni po sześciu latach. Jest nasz fizjoterapeuta Paweł Gurbicz, który dba nie tylko o zdrowie i regenerację, ale też o trening funkcjonalny, stabilizacyjny. To jest też wartością dodaną. Na twarzy wyglądasz na wycieniowanego, ale muskulatura kluczowych partii mięśni jest dobrze zbudowana. Parametry to potwierdzają? - Pod tym względem wiele się nie zmieniło. Mamy co jakiś czas badania, sprawdzaną tkankę tłuszczową i masę mięśniową. Zatem wszystko jest pod kontrolą. Każdy ma widełki wagowe, w których dobrze się czuje. Ważne jest dobre nawodnienie i regeneracja, by mieć odpowiednią moc. Trener Thurnbichler w kwietniu zapowiadał, że do letnich skoków nie przywiązuje wielkiej wagi, ale przed Grand Prix w Wiśle oczekiwał dobrych występów, zwycięstw, poradzenia sobie z presją. - Przede wszystkim jesteśmy u siebie. Każdemu zależy na tym, aby pokazać z jak najlepszej strony. Wiadomo, że każdy jest na innym etapie przygotowań, każda grupa ma nieco inny plan i cele. Ale gdy jest letnie Grand Prix u siebie, to każdy chciałby wygrać. Poza tym, takie zawody są też elementem treningu. Startujemy w nowych grupach, pod wodzą nowego trenera, więc pewne rzeczy można sprawdzić, przetestować w warunkach zawodów. Jak chociażby rozgrzewka, podejście zawodników, odporność na stres. To też są rzeczy, które trener musi zaobserwować, żeby później, przed zimą, wprowadzić ewentualne poprawki. Na razie obyło się bez upadków. Obiekt jest dobrze przygotowany? - To skocznia, na której nie ma problemów, dziur. Igielit jest dość świeży, na dodatek polewany był wodą dość często, co zwiększa poślizg i ułatwia lądowanie. Dobre były też warunki wietrzne, wiało rzadko i nie kręciło, jeśli chodzi o kierunku powiewów. Na pewno pierwsze skoki na igielicie są łatwiejsze niż na śniegu, na którym zdarzają się nierówności na zeskoku. Rozmawiał w Wiśle Michał Białoński, Interia Czytaj również: Żyła ma plan na urlop! "Na razie mi się to nie udało" Rozmawiał i notował w Wiśle Michał Białoński, Interia Czytaj też: Polacy rządzili podczas kwalifikacji do Grand Prix w Wiśle Adam Małysz długo namawiał żonę i córkę. "Miałem argumenty" Program zawodów FIS Grand Prix w Wiśle (22-24.07.2022) 23.07.2022, sobota· 14:00 - seria próbna mężczyzn· 15:00 - pierwsza seria konkursowa · seria finałowa · ceremonia wręczenia nagród 24.07.2022, niedziela · 11:00 - kwalifikacje mężczyzn · 13:00 - pierwsza seria konkursowa mężczyzn · seria finałowa mężczyzn · ceremonia wręczenia nagród · 16:30 - kwalifikacje kobiet · 17:30 - pierwsza seria konkursowa kobiet · seria finałowa kobiet · ceremonia dekoracji