Zwłaszcza niedzielny konkurs dostarczył sporo emocji. Kibice oglądali wiele dalekich skoków. W pierwszej serii Kamil Stoch pobił nawet rekord skoczni (143,5 m), ale nie cieszył się tym zbyt długo. Chwilę później pół metra dalej wylądował Słoweniec Domen Prevc. 17-latek okazał się tego dnia bezkonkurencyjny."Poziom całego konkursu był wysoki. Można powiedzieć, że wręcz kosmiczny. Dużo skoków powyżej 140 metrów, parę rekordów skoczni. Dla kibiców ciekawy konkurs. Dla Polaków też udany - Kamil na podium" - ocenił Maciej Kot przed kamerami TVP.Zawodnik AZS Zakopane skakał nierówno. W sobotę miał dobrą próbę w drugiej serii, a w niedzielę odwrotnie. Jak sam przyznał, skocznia w Engelbergu nie należy do jego ulubionych obiektów. "Jestem zły, bo mimo trzech dni nie udało się znaleźć rozwiązania. Skocznia ze mną wygrała. Nie zaprzyjaźniłem się z nią" - zaznaczył."To jest kwestia tylko i wyłącznie tej skoczni. Specyficznego rozbiegu. Wiem, że od wtorku, kiedy będzie skakać w Zakopanem, skoki będą normalne. Postaram się jeszcze bardzie popracować nad pozycją dojazdową, żeby na Turnieju Czterech Skoczni jeszcze lepiej funkcjonowała. Można powiedzieć, że w Engelbergu to taki wypadek przy pracy. Każdemu się zdarza słabszy weekend" - podkreślił. Kadrowicze przenoszą sie teraz do Zakopanego, gdzie będą szlifować formę na Turniej Czterech Skoczni. W drugi dzień świąt czeka ich jeszcze walka o medale mistrzostw Polski na Wielkiej Krokwi. "Przed rozpoczęciem sezonu Pucharu Świata mówiłem, że chcemy zacząć spokojnie, ale trzymać się czołówki i myślę, że taki obraz widzieliśmy od pierwszego konkursu. Turniej czterech Skoczni to już taki moment, w którym chcemy zaatakować i pokazać formę. Chcemy przygotować coś ekstra" - stwierdził Maciej Kot.