Na Wyspach Kanaryjskich zawodnicy spędzą w sumie czternaście dni. "Piękne miejsce, ale Wielkanoc to dla mnie bardzo rodzinne święta. Zawsze chce się je spędzać z bliskimi, są po sezonie, a więc w momencie, gdy jest się bardzo stęsknionym za domem. W tym roku jest inaczej i przyznam, że naprawdę brakowało mi najbliższych" - wyjawił. W Zakopanem, gdzie mieszka, sypnęło śniegiem, a na Fuerteventurze właściwie już lato. Jednak nie tylko oprawa tych świąt, ale i hiszpańska tradycja są zupełnie inne. "Niewiele różnił się tylko piątek, może oprócz tego, że odprawiona została msza święta. W sobotę natomiast nie było np. możliwości poświęcenia pokarmów, mimo to w niedzielę przy śniadaniu wszystko było przystrojone malowanymi pisankami i koszyczkami przypominającymi te, które u nas niesie się do święcenia" - wspomniał Kot. Na stołach zabrakło też tradycyjnych potraw. "Nadrobiliśmy to więc jedząc np. jajka w przeróżnych postaciach. Ale przede wszystkim byliśmy razem - połączyliśmy stoły w jeden duży, złożyliśmy sobie życzenia no i posiedzieliśmy zdecydowanie dłużej niż zazwyczaj przy pierwszym posiłku dnia" - powiedział. Kot dodał, że lany poniedziałek też nie przypominał tego polskiego. "Poszliśmy na plażę i tutaj było sporo wzajemnego chlapania. W Zakopanem taki śmigus-dyngus mógłby się skończyć solidnym zmarznięciem, a może i nawet katarem, a tutaj było to bardzo przyjemne". Na to zgrupowanie skoczkowie mogli zabrać osobą towarzyszącą. Zawodnik AZS Zakopane przyjechał ze swoją dziewczyną. "Cieszę się, że Agnieszka jest tu ze mną, bo dzięki temu moja tęsknota za domem jest odrobinę mniejsza" - zaznaczył. Dwa świąteczne dni były dla zawodników wytchnieniem od codziennych treningów. "Zwiedziliśmy m.in. pobliskie miasto, byliśmy w parku, w którym mogliśmy zobaczyć egzotyczne zwierzęta i rośliny. Te wolne chwile sprawiły mi wielką radość, bo jestem ciekawy świata, a jeżdżąc na zawody naprawdę nie ma się ani chwili na jego oglądanie" - podkreślił. Teraz pora na powrót do codziennych zajęć, które - jak powiedział Kot - dają się nieźle we znaki, zwłaszcza, że trener Stefan Horngacher rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu miesiąc wcześniej, niż było to dotychczas. "Da to z pewnością wymierne efekty, ale łatwo nie jest. To są treningi, których raczej się nie lubi - długie, monotonne i z dużą objętością. Są momenty, że ciężko wejść po schodach, ale zaciska się zęby i pracuje dalej, bo trzeba to po prostu dobrze przerobić, żeby mieć bazę do kolejnych etapów szkolenia" - stwierdził tegoroczny mistrz globu w drużynie i piąty zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Każdy dzień na Fuerteventurze ma swój schemat. "Troszkę dłużej niż na innych obozach śpimy, potem śniadanie, krótki wypoczynek, rozgrzewka typu siatkówka plażowa czy przebieżka wzdłuż wybrzeża. Następnie zajęcia w siłowni lub na powietrzu. Po obiedzie plaża, gdzie właściwie tylko leżymy i wygrzewamy zmęczone mięśnie, albo moczymy je w oceanie. Sól i chłód wody naprawdę przynoszą ulgę. No i mam wrażenie, że te naturalne zabiegi pozwalają mi wykrzesać dodatkowy procent energii na kolejnym treningu" - podsumował Kot. Zgrupowanie na Wyspach Kanaryjskich zakończy się 24 kwietnia.