Zbigniew Czyż: Wielkimi krokami zbliża się koniec sezonu w skokach narciarskich. Dla Macieja Kota chyba nie był zbyt udany? Maciej Kot: To dobry czas na podsumowania i analizy. Zawsze z dobrego, czy gorszego sezonu trzeba wyciągnąć wnioski, zobaczyć jakie błędy się popełniło, aby je wyeliminować w przyszłości. Ten sezon był najtrudniejszym dla mnie w całej mojej karierze, był też jednym z najmniej udanych. Było mi trudno o dobre wyniki, to co pokazałem było poniżej moich oczekiwań i możliwości. Na cały sezon należy jednak spojrzeć z szerszej perspektywy, jakie były możliwości, jak wyglądały przygotowania do sezonu, jakie były perturbacje po drodze. Dla mnie bardzo ważne było, aby sezon zakończyć mimo wszystko pozytywnym akcentem, dlatego mimo trudnych chwil się nie poddawałem. Ostatnie pana starty były całkiem udane. Na początku marca w Pucharze Kontynentalnym trzecie miejsce, podczas ostatniego weekendu w Zakopanem, także w Pucharze Kontynentalnym odpowiednio szósta i siódma lokata. - Chciałem właśnie chociażby w Pucharze Kontynentalnym osiągać przyzwoite wyniki, co chyba się mi udało w ostatnim czasie. Dobre wyniki pozwoliły mi nieco psychicznie odpocząć, głowa staje się wtedy spokojniejsza. Praca, którą wykonałem w ostatnim czasie na pewno nie pójdzie na marne, zaprocentuje pod kątem nowego sezonu. W tym sezonie startów w Pucharze Świata było bardzo mało, właściwie tylko trzy, w Wiśle, Zakopanem i Titisee-Neustadt. Liczył pan także na wyjazd na igrzyska olimpijskie. - Na pewno tak, ale zdaję sobie sprawę, że wyniki, które osiągałem nie były na takim poziomie, aby gwarantowały mi występy w Pucharze Świata. Nie chodzi o to, aby się wozić po Pucharze Świata, tylko, aby zdobywać w nim punkty. Dlatego uważam, że starty w Pucharze Kontynentalnym i treningi w kraju były dla mnie w pewnym momencie lepszym rozwiązaniem. Oczywiście, że chciałem się sprawdzić w zawodach na najwyższym poziomie, ale nie zawsze była taka możliwość z uwagi na moją formę. Pewne sprawy mogły się trochę inaczej potoczyć, gdyby nie moja dyskwalifikacja na początku sezonu w Wiśle. W Zakopanem niewiele zabrakło mi do zdobycia punktów. Było kilka momentów w tym sezonie, w których niewiele brakowało do tego, żeby się przełamać i wejść na trochę inną drogę. Taki jest jednak sport na najwyższym poziomie, trzeba skakać bardzo dobrze, aby myśleć o sukcesach. Maciej Kot: Kolorowo w tym sezonie nie było Ten kończący się sezon nie był dla pana najlepszy, ale w ogóle nie był zbyt udany dla naszej kadry. Postępu nie było, był wręcz regres, dlaczego? - Na pewno nie jestem na miejscu z którego mógłbym oceniać skoki moich kolegów oraz pracę trenerów. Mam do nich wszystkich duży szacunek, a koledzy z pierwszej kadry skaczą ode mnie lepiej, więc cóż ja mogę powiedzieć. Na pewno jednak wyniki świadczą o tym, jaką mamy sytuację. Jeżeli popatrzymy na wyniki, to na pewno kolorowo w tym sezonie nie było. Co z Doleżalem? Maciej Kot: Oni mają więcej do powiedzenia Mówi się sporo o tym, że Michal Doleżal najprawdopodobniej po sezonie przestanie być trenerem polskiej kadry. To będzie słuszna decyzja władz Polskiego Związku Narciarskiego? - Ciężko się mi wypowiedzieć w tym temacie, co ja bym chciał. Nie jestem zawodnikiem na którym kadra będzie się opierać. Na pewno w tym temacie więcej do powiedzenia mieliby Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła. To oni są liderami, moje zdanie nie ma tutaj większego znaczenia. Poza tym, nie jestem osobą decyzyjną. Przez wszystkie te lata moich startów nauczyłem się, że o pewnych sprawach należy mówić tylko w cztery oczy, w zespole i za zamkniętymi drzwiami, a nie poprzez media. Na tym można dużo stracić, taki wniosek wyciągnąłem i będę się go trzymał. Na pewno trzeba patrzeć z optymizmem w przyszłość. Ja mam motywację do tego, żeby dalej pracować i skakać. Poczekam na decyzje osób, które wybiorą sztab trenerski. Postaram się z nowym lub starym sztabem usiąść do rozmów, porozumieć i ustalić wspólny plan. Chciałbym wspólnie w przyszłym sezonie zrobić postęp, będę do tego dążył. Za chwilę kończy się sezon, ale już pod koniec kwietnia rozpoczną przygotowania do następnego. To już pewne, że Maciej Kot zostaje w skokach? - Taką decyzję właściwie już podjąłem. Energia do dalszej pracy jest. Jest jeden procent niepewności, to jest oczekiwanie na decyzje Polskiego Związku Narciarskiego, co do sztabu szkoleniowego, ale także co do kształtu kadr narodowych. Muszę poczekać na to, jak kolejny sezon będzie widział PZN, jakie będą możliwości treningowe, z kim miałbym trenować i czy znajdzie się dla mnie miejsce w kadrze oraz grupie szkoleniowej. Podjąłem decyzję, że chcę skakać i walczyć. Postanowiłem tak nie dziś, nie tydzień temu tylko już znacznie wcześniej. Motywacji i woli walki mi nie brakowało i na pewno nie brakuje. Rozmawiał Zbigniew Czyż