31-letni obecnie Kot ma na koncie dwa triumfy w konkursach PŚ. W lutym 2017 roku wygrywał zmagania w Sapporo i Pjongczangu, a jego nadzieje szczególnie rozbudzić mógł drugi z triumfów. Miał on bowiem miejsce w trakcie próby przedolimpijskiej. Rok później, w trakcie walki o krążki nie był jednak w grze. Rywalizację dwukrotnie kończył na 19. pozycji, "na osłodę" sięgając po brązowy medal w rywalizacji drużynowej. Maciej Kot nie porzuca marzeń. Celuje w medal IO Ostatnie sezony są dla skoczka bardzo trudne. Na punkty Pucharu Świata czeka on od grudnia 2020 roku i zmagań w Niżnym Tagile. W sezonie 2022/23 tylko raz wystąpił w zmaganiach najwyższego szczebla - w Wiśle, gdzie zajął... 50. miejsce. Obecnie skacze głównie w Pucharze Kontynentalnym, ale również bez błysku - tylko raz zameldował się w czołowej "10", a zdarzało mu się nawet kończyć rywalizację już po pierwszej serii. Po nieudanej wyprawie na konkursy do Japonii (zajmował tam 25., 35. i 17. miejsce) podsumowywał swoje występy w bardzo gorzki sposób. - Kraj kwitnącej wiśni... szkoda że nie formy - pisał. Niedługo później zdecydował się odpuścić wyjazd na zmagania w Einserz, które zastąpiło w kalendarzu PK Bischofschofen. Mimo kiepskiej formy Kot nie porzuca marzeń o rzeczach wielkich. W rozmowie z "TVP Sport" przyznał, że jego celem jest... medal igrzysk w 2026 roku. - Chcę zdobyć medal na igrzyskach we Włoszech. Chciałbym wrócić na szczyt, do Pucharu Świata, pojechać na mistrzostwa świata - wiadomo. Ale jeśli mam wybrać jedno: to jeśli za trzy lata będę jeszcze skakał, a przy tym stanę na olimpijskim podium, będzie to dla mnie wielkie osiągnięcie - wyznał. Urodzony w Limanowej zawodnik obecnie trenuje w Zakopanem. Póki co nie wiadomo, czy pojedzie na kolejne konkursy Pucharu Kontynentalnego, które w dniach 11-12 lutego odbędą się w Oberwiesenthal (Niemcy).