Stoch odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu i znów został królem Zakopanego. Za nim uplasowali się dwaj Niemcy: Andreas Wellinger i Richard Freitag. Kot tym razem był daleko od podium. Jakie były jego pierwsze odczucia po konkursie na Wielkiej Krokwi? - Negatywne - odpowiedział bez owijania w bawełnę. Skoki na 127,5 i 124,5 m dały mu 12. lokatę w konkursie. - To nie był mój dzień, pojawiły się błędy, które, chociażby wczoraj, się nie pojawiały. Nie wiem do końca, z czego to wynikało - mówił szczerze zawodnik z Zakopanego. - Strasznie krzywo leciałem. Czasem są takie dni, kiedy trudno mi tego przypilnować - nie ukrywał. Kot nie miał pewności, dlaczego akurat w niedzielnym konkursie na swojej skoczni wypadł słabiej. - Mimo że zadanie było takie jak wczoraj, skoki były bardzo podobne, to w locie pojawiły się błędy. Nie wiem, dlaczego - przyznał. - To jest wypadek przy pracy - wyraził nadzieję 25-latek. Nasz skoczek zapewnił, że na pewno na jego wynik nie wpłynęła presja publiczności i gorąca atmosfera na Wielkiej Krokwi. - Atmosfera miała wpływ tylko pozytywny - podkreślił Kot, który wciąż zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Liderem jest Stoch. Z Zakopanego Michał Białoński i Waldemar Stelmach