Natalia Słowik tego lata zadebiutowała w zawodach najwyższej rangi - Letnim Grand Prix, który jest odpowiednikiem zimowego Pucharu Świata. Już w pierwszym starcie w Rasnovie, gdzie zajęła 19. miejsce, zapewniła sobie dożywotni start w PŚ. W sumie w całym cyklu zajęła 42. miejsce. Punkty zdobywała jeszcze w drugim konkursie w Rasnovie, z kolei w Klingenthal niewiele zabrakło, bo była 34. Dla niej jednak występ na Vogtland Arenie był czymś wyjątkowym. Nigdy wcześniej nie skakała na tak dużym obiekcie (HS 140). Nie miała jednak strachu, tylko cieszyła się każdym skokiem w Klingenthal. Polska kadra była całkiem rozbita. Nasze zawodniczki przeżyły szok. Są już efekty Skoki narciarskie. Natalia Słowik ma już na koncie medal międzynarodowej imprezy Do niedawna Słowik łączyła skoki narciarskie z kombinacją norweską. W ubiegłym roku wystąpiła w polskiej drużynie w tej dyscyplinie w mistrzostwach świata juniorów w Zakopanem, a w tym w Europejskim Festiwalu Młodzieży Europy (EYOF) w Tarvisio/Planicy. Te starty łączyła z występami w kadrze w skokach narciarskich. Zresztą w EYOF w Planicy razem z: Polą Bełtowską, Wiktorem Szozdą i Klemensem Jonakiem wywalczyła srebrny medal w rywalizacji drużyn mieszanych. - Od samego początku chciałam trenować skoki, ale - od czasu do czasu - występowałam w kombinacji norweskiej, bo trenerom zależało na tym - przyznała w rozmowie z Interia Sport Słowik, która bardzo chwali sobie współpracę z trenerem kadry Haraldem Rodlauerem, a także jego asystentem Stefanem Hulą. Austriak, który do niedawna prowadził najlepsze zawodniczki na świecie w skokach narciarskich, dostrzegł w Słowik potencjał. W rozmowie z Interia Sport przyznał nawet, że 18-latka stała się ważnym ogniwem kadry. - Natalia robi świetną robotę w tej drużynie. To młoda zawodniczka, która ma wiele energii. Ona chce skakać jak najlepiej. To najlepsze, co mogło się przytrafić tej drużynie. Stała się ważną częścią grupy. Dała tej drużynie świeżość, a do tego potrafi naprawdę dobrze skakać. Przed nią naprawdę jest przyszłość. Podobnie zresztą jak przed resztą dziewczyn - powiedział w rozmowie z nami. "Kocha skoki i to jest u niej kluczowe. Nie boi się" Słowik pierwsze kroki w skokach narciarskich stawiała w AZS Zakopane u trenera Krystiana Długopolskiego. Potem była prowadzona przez Jakuba Kota. - Nie ma tak silnych i szybkich nóg jak Kamila Karpiel. Ma nogi do kombinacji norweskiej. Jest bowiem chudziutka. Ma nogi mocno wybiegane, choć w biegach narciarskich brakowało jej trochę techniki. Moim zdaniem, gdyby chciała, to miałaby duże pole do popisu w kombinacji norweskiej - dodał, żałując, że jednak Słowik nie skupi się właśnie na tej dyscyplinie sportu. Zapytany o to, czy Polska może mieć z niej pociechę w przyszłości w skokach narciarskich, odparł: - Nie wiem, czy będzie w stanie wskakiwać do "10" Pucharu Świata, ale trzeba trzymać za nią kciuki. Mam nadzieję, że Harald Rodlauer dopilnuje, by rozwijała się jak należy, bo na pewno ma potencjał. Dla Słowik to przełomowy czas. Trafiła bowiem pod skrzydła najlepszego trenera na świecie. Ma świadomość, że trzeba z tego skorzystać i czerpie wiedzę, jak tylko może. Oczywiście, jak to w skokach, nie można pracować nad wieloma elementami od razu, dlatego poprawia to, co trzeba krok po kroku. Największym jej mankamentem jest właśnie to, że na progu idzie za mocno do przodu. Jest zbyt agresywna, ale to - jak słyszymy - nawet lepiej, bo łatwiej jest wyhamować zapędy o skoczka niż uczyć go tego, by szedł na progu bardziej do przodu. By nie mieć problemów na skoczni, zrezygnowała też z hobby, czyli jazdy na deskorolce. - Lubiłam jeździć na deskorolce, ale teraz nie mogę. Dostałam zakaz, bo to może się przekładać na krzywy lot w skokach. Lubię jeździć na motorze crossowym i grać w piłkę. Kiedyś nawet grałam w klubie - przyznała Słowik. Thomas Thurnbichler ocenił lato w wykonaniu Polaków. "To ma nam dać przewagę zimą"