- Należy pochwalić zawodników, którzy dziś punktowali, zwłaszcza przy tak wyrównanej rywalizacji. Mile zaskoczył, zwłaszcza w pierwszym skoku, Janek Ziobro (WKS Zakopane). Ma potencjał i w pełni na to zasłużył, a tym bardziej miło, że pierwszy raz w pucharowej trzydziestce znalazł się właśnie swojej skoczni - powiedział szkoleniowiec.Komentując sobotni występ Stocha zaznaczył, że jego zdaniem skoczek zrobił co mógł.- Nie popełnił drastycznego błędu. To nie bieg maratoński, w którym po przebyciu 40 kilometrów powie się - dobiegnę do mety i wygram. Skoki to tak subtelna dyscyplina, że najdrobniejszy błąd techniczny czy warunki pogodowe decydują o długości próby. Dzisiaj nie był to, że tak powiem, konkurs w warunkach laboratoryjnych, ponieważ druga finałowa dziesiątka miała zawirowania powietrza, a trzecia już zupełnie złe warunki - dodał Kruczek.Podsumowując oba zakopiańskie konkursy szkoleniowiec powiedział, że polska ekipa dawno nie miała tak udanego weekendu.- Drużynowe podium, a w rywalizacji indywidualnej na dziewięciu skaczących, siedmiu punktujących. To dobre zakończenie takiego cyklu, który przecież rozpoczął się przed Turniejem Czterech Skoczni. Dla nas był to turniej sześciu skoczni - podkreślił.Zapytany o skład na zawody w Sapporo (19-20 stycznia) Kruczek potwierdził, że do Japonii polecą Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus i Piotr Żyła. "Czyli najsilniejszy skład, ponieważ w tym roku wyjątkowo Sapporo nie koliduje z zakopiańskimi konkursami".Kolejne będą loty w norweskim Vikersund a następnie w czeskim Harrachovie.- Ciekaw jestem, jak będą wyglądać w tym roku te zawody na nowym przecież sprzęcie. W tych nowych kombinezonach właściwie nikt jeszcze nie latał, mówię tu oczywiście o konkursach. Myślę jednak, że skoki na dużych obiektach i mamutach niewiele się pod tym względem różnią - zakończył Kruczek.